Platforma jest głównym wrogiem PiS, a koalicja z LPR mogła trwać, gdyby nie awanturnik Roman Giertych. Czyje to słowa? Wicepremiera Przemysława Gosiewskiego. Wygłosił je wczoraj w Radiu Maryja. Czy PiS ma nadzieję na odsunięcie wyborów i odbudowę koalicji? To niewykluczone. Jak zdradził "Rz" Wojciech Wierzejski z LPR, PiS dało im sygnał, że może usiąść do stołu negocjacyjnego. - Do Mirosława Orzechowskiego przyszedł Krzysztof Tchórzewski, by wybadać, czy poziom niechęci do PiS jest w naszych szeregach bardzo duży - mówi Wierzejski. Polityk PiS miał obiecać, że jeśli będzie zgoda władz partii, to obie strony siądą do rozmów. W PiS panuje przekonanie, że dawni koalicjanci boją się wyborów. Świadczyć o tym mogą nieoficjalne rozmowy, jakie prowadzą z nimi politycy LPR i Samoobrony. - Ostatnio do jednego z ministrów rządu Kaczyńskiego podszedł Janusz Maksymiuk z Samoobrony i powiedział, że zrobią wszystko, by nie dopuścić do wcześniejszych wyborów - relacjonuje poseł PiS. I dodaje, że scenariusz powrotu do koalicji z LPR i Samoobroną, ale bez Romana Giertycha i Andrzeja Leppera, nie jest wykluczony. Sygnał o możliwym powrocie do koalicji wysłał też Przemysław Gosiewski - relacjonuje dziennik. - Gdyby nie działania Romana Giertycha i gdyby nie to, że Samoobrona potraktowała sprawę Andrzeja Leppera jako element rozgrywki z nimi, to koalicja trwałaby dalej - mówił w Radiu Maryja. Jednak Adam Lipiński, wiceprezes PiS, zastrzega, że rozmowy Tchórzewskiego nie są oficjalne. - Nie wysyłamy emisariuszy do LPR, ale nie wykluczam, że poszczególni posłowie rozmawiają - mówi. Na razie opozycja wymierzyła PiS poważny policzek. Popołudniu odwołano z funkcji szefa Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych Marka Kuchcińskiego, przewodniczącego Klubu PiS. Jego miejsce zajął Grzegorz Dolniak z PO. Smaczku sprawie dodaje fakt, że już przedwczoraj opozycja dała wyraźny sygnał, że będzie odwoływać wszystkich PiS-owskich szefów komisji - przypomina "Rzeczpospolita".