Rzecznik rządu Jan Dziedziczak zaprzeczył temu. W poniedziałek w radiowych "Sygnałach Dnia" ocenił jednak, że jest to zbyt poważna sprawa, by "zasłaniać się rzecznikiem prasowym". - Chciałbym spotkać się i usłyszeć dementi lub potwierdzenie premiera - powiedział. Schetyna dodał, że chciałby, aby premier zabrał głos w tej sprawie w kontekście ostatnich wypowiedzi byłego szefa MSWiA i ministra sprawiedliwości , że "podsłuchy, chowanie dyktafonów w kieszeniach, nagrywanie partnerów politycznych, ministrów to była norma w tym rządzie". - Jeżeli służby były uruchomione do inwigilowania przeciwników politycznych, koalicjantów, to (...) IV RP to dyktafon, podsłuch i szukanie haków, to prawdziwa kompromitacja tych ludzi, którzy w taki sposób prowadzili politykę - zaznaczył Schetyna. W sobotę w rozmowie z portalem tvn24.pl powiedział, że podczas spotkania z premierem Kaczyńskim usłyszał, iż szef rządu ma "szerokie materiały", na wielu polityków, w tym Platformy Obywatelskiej, związane ze zwalczaniem korupcji i przestępczości w Polsce. Według relacji Giertycha, premier miał powiedzieć, że jak ujawni "treść tych taśm" w kampanii wyborczej, to "wielu buty pospadają". Rzecznik rządu powiedział, że relacja Giertycha z rozmowy z premierem jest nieprawdziwa. - Premier nie dysponuje takimi taśmami i nie zamierza ich używać do walki politycznej - podkreślił Jan Dziedziczak. Schetyna zapowiedział także, że władze partii - zarząd, który zbiera się w najbliższy czwartek oraz Rada Krajowa, której posiedzenie zaplanowano na 25 sierpnia - będą rozmawiać o przedterminowych wyborach parlamentarnych. Dodał, że on sam nie bierze innego wariantu pod uwagę niż samorozwiązanie Sejmu.