, i minister . postawiono zarzuty składania fałszywych zeznań i nakłanianie do tego b. szefa policji . B. minister nie przyznaje się do zarzuconych mu czynów, oświadcza też, że nie jest źródłem przecieku o akcji CBA w resorcie rolnictwa i zarzuca kłamstwo Ziobrze, który wielokrotnie mówił, że Kaczmarek nie jest wiarygodny, bo skłamał w swych zeznaniach. W czwartek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa rozpatrując na niejawnym posiedzeniu skargę Kaczmarka na jego zatrzymanie, uznał, że nie było to konieczne, bo b. szef MSWiA deklarował, że stawi się na każde wezwanie. Stwierdził także, że podejrzewa, iż "zatrzymanie podejrzanego służyło innym celom niż dobro śledztwa". Wiceprezes sądu Jerzy Podgórski ujawnił, że prokuratura jako powód zatrzymania Kaczmarka podała obawę zacierania przez niego śladów przestępstwa. W opinii sądu jednak taka groźba nie jest w żaden sposób udokumentowana w aktach sprawy - mówił prezes Podgórski. Wątpliwości sądu wzbudził też fakt, że mimo zakończenia 31 sierpnia po godz. 13.00 czynności z udziałem Kaczmarka nie został on zwolniony, ani też nie przekazano go do dyspozycji sądu z wnioskiem o aresztowanie. - Opisana obstrukcja procesowa nie dość, że godzi w kardynalne zasady postępowania karnego - to może stanowić kolejny dowód tego, że zatrzymanie podejrzanego służyło innym celom niż dobro śledztwa - stwierdził sąd w postanowieniu. - To zwycięstwo sprawiedliwości - mówili adwokaci Kaczmarka, Wojciech Brochwicz i Krzysztof Stępiński, po wyjściu z sali rozpraw, gdzie wysłuchali postanowienia sądu. Prokurator krajowy Dariusz Barski powiedział, że z "pokorą" przyjmuje sądowe postanowienie. Zaznaczył jednak, że czym innym jest sprawa samego zarzutu, a czym innym to, czy należało zatrzymać daną osobę dla jego postawienia. - W mojej ocenie zatrzymanie było zasadne, a materiał dowodowy w wysokim stopniu uprawdopodabniał zarzuty przedstawione wszystkim zatrzymanym - powiedział. Zdaniem opozycji taka decyzja sądu oznacza kompromitację ministra sprawiedliwości i jest też dowodem na to, że "są jeszcze sądy wolne od Ziobry". Poseł PO nazwał ją też "kubłem zimnej głowy na rozpalone głowy w Prawie i Sprawiedliwości". - Najpierw się złapali za własną rękę, czyli Kaczmarka, a potem się przewrócili o własną nogę - to taka ich polityka. Nawet zatrzymać nikogo nie potrafią porządnie - to chyba koronny przykład na nieudolność tej władzy - ocenił. Wiceszef klubu SLD mówił natomiast, że od początku wiadomo było, iż w przypadku Kaczmarka nie wchodziły w grę ani trudności w ustaleniu miejsca pobytu, ani obawy, że nie będzie chciał stawić się w prokuraturze. - Wiadomo było, że sąd to musi tak osądzić. Świadczy to o tym, że to jest kompromitacja Ziobry, który kompletnie nie zna się na prawie - podkreślił. Zdaniem szefa Samoobrony po takiej decyzji sądu do dymisji powinien podać się zarówno minister sprawiedliwości, jak i premier. - Ale apelować dzisiaj o honor, to dla nich byłoby lepiej przyznać się do czegoś najgorszego. Oni są słabymi ludźmi, do niczego się nie przyznają - mówił. Posłowie PiS podkreślają natomiast, że sąd zakwestionował jedynie sposób zatrzymania Kaczmarka, a nie stawiane mu zarzuty. - Naród nie wybiera sądów, wybiera partie - powiedział . - Wybrał PiS i walkę z korupcją. Uchybienia proceduralne w żadnym wypadku nie mogą przekreślić naszej determinacji oraz woli walki z korupcją, co czasem skutkuje takim sposobem zatrzymania. To nie musi się podobać sędziom, ale ma się podobać społeczeństwu - dodał. B. szef MSWiA zaskarżył też decyzję prokuratury co do wyznaczenia wobec niego dozoru policyjnego oraz 100 tys. zł poręczenia majątkowego w zamian za wyjście na wolność. Kaczmarek mówił, że "nie ma takich pieniędzy". Zażalenia są już w sądzie, nie wyznaczono jeszcze terminów ich rozpoznania.