Zdaniem premiera, podczas słynnego czterogodzinnego spotkania w Pałacu Prezydenckim głowa państwa i lider PO zawarli "dżentelmeńską umowę". - Dali sobie słowo honoru. Umówili się na wybory 21 października. Brak komisji śledczej jest naturalną konsekwencją tej ugody, bo w tak krótkim czasie, w dodatku w ogniu kampanii wyborczej, nie ma możliwości przeprowadzenia żadnego parlamentarnego śledztwa - ocenia szef rządu. Kiedy miałoby dojść do samorozwiązania Sejmu? - Prezydent i lider PO uzgodnili, że stanie się to na drugim posiedzeniu po wakacjach. Na pierwszym zostaną przyjęte ustawy bezwzględnie potrzebne, dotyczące wejścia Polski do strefy Schengen, przygotowań do Euro 2012, utrzymujące obniżony VAT na materiały budowlane i, być może, reformy finansów publicznych - ujawnia premier. Co będzie, jeśli mimo poparcia PO i PiS posłowie nie skrócą kadencji parlamentu? - Jeśli PO zapewni, że nadal jest za przyspieszonymi wyborami, podam się do dymisji. Wtedy, po zastosowaniu konstytucyjnej procedury "trzech kroków", prezydent rozwiąże parlament, co oznacza, że Polacy najprawdopodobniej poszliby do urn 18 listopada. Jeśli jednak będziemy widzieli, że PO wcale do wyborów nie dąży, nie zamierzamy im pomagać, podając się do dymisji - zapowiada szef rządu. Cała rozmowa Doroty Kani i Marcina Dzierżanowskiego z Jarosławem Kaczyńskim w najbliższym wydaniu tygodnika "Wprost".