do swego zastępcy Janusza Kaczmarka, gdy na początku lutego podpisywał wniosek o założenie podsłuchu u byłego wicepremiera Andrzeja Leppera. To cytat ze stenogramu z przesłuchania Kaczmarka, który wczoraj posłom odczytywał podczas utajnionych obrad marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Miał zakończyć czytanie, które zaczął w nocy z piątku na sobotę. Miał czytać 3 godziny, ale po 20 minutach przerwał mu Roman Giertych (LPR), były wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Właśnie przy fragmencie o zakładaniu podsłuchu u Leppera. - Moment wybrał bardzo dobrze, bo byliśmy wstrząśnięci tym, co usłyszeliśmy - relacjonują posłowie. Wprawdzie Dorn pominął nazwiska podsłuchiwanych polityków, ale z kontekstu wynikało, że chodzi o podsłuch zakładany przez CBA u Leppera w związku z podejrzeniami, że miał on brać łapówki w zamian za odrolnienie gruntów. Na taki podsłuch musi wyrazić zgodę prokurator generalny. Nie wiadomo, czy Ziobro w końcu wpisał jeszcze jednego na listę osób, u których miał być założony podsłuch. A jeśli tak, czy na pewno był to członek gabinetu Kaczyńskiego. To oburzające, żeby prokurator generalny chciał kogoś podsłuchiwać nie dlatego, że jest podejrzany o przestępstwo, ale "by to lepiej wyglądało". Co ma znaczyć takie sformułowanie. Przecież podsłuch to jedna z najpoważniejszych ingerencji w sferę wolności - mówią posłowie opozycji. Giertych twierdzi, że dzięki podsłuchowi założonemu u Leppera, Ziobro i premier Kaczyński wiedzieli, jakie plany polityczne mają obaj koalicyjni wicepremierzy. Według informacji "GW", Ziobro kilka tygodni temu w rozmowie - przy której było kilka osób - chwalił się, że wie, o czym Giertych rozmawia z Lepperem. Nawet cytował fragmenty dialogów. Giertych skierował wczoraj w sprawie podsłuchów oficjalne pytanie do premiera Kaczyńskiego. Opozycja już wcześniej planowała przerwanie wtorkowego odczytywania stenogramu. Chodziło o to, by ten punkt obrad nie został zamknięty. Wtedy nie byłoby już możliwości rozszerzenia go o odczytanie stenogramu z przesłuchania kolejnych świadków. Opozycji zależy przede wszystkim na zeznaniach b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i Marca. Według Kaczmarka, mają oni potwierdzić jego wersję. Ich spotkanie ze speckomisją zaplanowano na piątek - czytamy w "Gazecie Wyborczej".