Posłowie LiS dopytywali o akcję w Ministerstwie Rolnictwa. - Zgodę na podsłuchiwanie wicepremiera Andrzeja Leppera osobiście wydał Ziobro - mówił Kaczmarek. Podpisany przez Ziobrę dokument w tej sprawie nosi datę styczniową lub lutową, czyli z początku akcji. - Śledzone były - mówił Kaczmarek - kontakty biznesmena Ryszarda Krauzego. Ziobro miał zbierać informacje o politykach, w tym b. prezydencie Lechu Wałęsie i jego synu Jarosławie. Według informacji "Gazety" syna Wałęsy śledzono pod zarzutem "prania brudnych pieniędzy". Także o liderach PO Donaldzie Tusku, Grzegorzu Schetynie, Konstantym Miodowiczu i Mirosławie Drzewieckim, o szefie PSL Waldemarze Pawlaku. Dziennik przypomina, że w czwartkowych gazetach pisano nawet o prezydencie Lechu Kaczyńskim i jego rodzinie. Kaczmarek miał mówić, jak Ziobro manipulował mediami. Dysponował nie dwoma, ale trzema telefonami komórkowymi (Kaczmarek podał ich numery). Telefonował do dziennikarzy, by "wznowić" sprawy, których nie chcieli podjąć prokuratorzy, bo np. się przedawniały. Następnie organizował konferencję prasową i prokuratura musiała rozpocząć śledztwo na podstawie doniesień prasowych. Klinicznym przypadkiem - pisze gazeta - była przedawniona sprawa wykształcenia ALeksandra Kwaśniewskiego. Kaczmarek wymienił nazwiska dziennikarzy współpracujących z ministrem i podpowiedział, by porównać billingi. "Gazeta Wyborcza" zaznacza, że wszystko to wiadomo z anonimowych przecieków z zeznań Kaczmarka. Minister powiedział, że uczestniczył w przynajmniej w kilkunastu spotkaniach z udziałem premiera, na których referowano śledztwa dotyczące "układu". Nie uczestniczył w nich m.in. Zbigniew Wassermann odpowiedzialny za służby, a oprócz Ziobry główną rolę grał szef ABW Bogdan Święczkowski.