W nocy z piątku na sobotę marszałek odczytywał stenogramy z zeznań Kaczmarka przez ponad cztery godziny. Na wniosek opozycji Sejm zdecydował jednak o przerwaniu obrad do wtorku do godz. 12.30. Do odczytania pozostało jeszcze ponad 90 stron stenogramów. Wtorek zapowiada się jako kolejny gorący politycznie dzień w Sejmie. Politycy opozycji zapowiadają, że użyją wszelkich sposobów regulaminowych, a nawet spoza regulaminu Sejmu, aby do porządku obrad wprowadzić punkty dotyczące odwołania Ziobry oraz powołania komisji śledczych ws. akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa i śmierci Barbary Blidy. Powrócą zapewne również żądania przegłosowania z wniosku o odwołanie marszałka Sejmu. W Sejmie jest wniosek PO o odwołanie Ziobry, trzy wnioski zarówno o powołanie komisji śledczych jak i o odwołanie marszałka. Dorn zapowiedział już, że zgłoszone przez PO wnioski o odwołanie ministrów obecnego rządu, w tym Ziobry, będą głosowane 7 września. Po wysłuchaniu części stenogramów z wypowiedzi Kaczmarka przed sejmową speckomisją opozycja głośno domaga się odwołania ministra sprawiedliwości. Według doniesień mediów, Kaczmarek miał przed speckomisją mówić m.in. o nadużywaniu władzy przez Ziobrę, o inwigilacji polityków i dziennikarzy. PO zarzuca Ziobrze, że "permanentnie" występuje jako sędzia we własnej sprawie i powinien zostać usunięty z rządu. Politycy SLD zapowiedzieli w poniedziałek, że przygotują wniosek o postawienie Ziobry przed Trybunałem Stanu. Ziobro odpiera zarzuty. W poniedziałek na konferencji prasowej stwierdził, że nie było żadnej inwigilacji polityków, czy ludzi mediów. Według ministra, "tego rodzaju tezy są wyłącznie fajerwerkami, które mają służyć wywołaniu gigantycznej nagonki", która wobec niego jest prowadzona. Szef resortu sprawiedliwości stwierdził, że prawem opozycji jest, żeby "atakować za wszystko, również za ciężką i dobrą pracę". Według Ziobry, najlepszą odpowiedzią na żądania jego dymisji jest uchwała sejmowej Komisji Sprawiedliwości, by odrzucić wniosek o wotum nieufności dla niego. Politycy Platformy zapowiadają jednak, że skorzystają z każdej możliwości, jaką daje im regulamin Sejmu, aby wymóc na Dornie wprowadzenie wniosku o odwołanie Ziobry pod obrady. - Skoro wszystkie inne mechanizmy są blokowane przez marszałka, to najskuteczniejszą alternatywą jest awantura, perspektywa ciągłych przerw, ciągłego domagania się od marszałka żeby zrezygnował, pyskówka na sali, odmowa współpracy. Innych możliwości nie ma. Ale to jest niszczące, my się do tego nie rwiemy - mówi nieoficjalnie jeden z polityków PO. - Będziemy naciskać i nawet blokować mównicę aż marszałek wprowadzi te punkty pod obrady - zapowiada z kolei sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski. Sojusz zapowiada również zbieranie podpisów pod wnioskiem o postawienie Ziobry przed Trybunałem Stanu. - Argumentów jest cała masa, wystarczy wziąć do ręku gazety - uważa polityk Sojuszu. Według rzecznika Samoobrony Mateusza Piskorskiego, z zeznań Kaczmarka przed speckomisją "dowiedzieliśmy się o praktykach, które wskazują, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powinien natychmiast podać się do dymisji". Zdaniem szefa klubu LPR Szymona Pawłowskiego, podczas wtorkowych obrad Sejmu "niczego nie można wykluczyć". - Jeśli marszałek Dorn nie będzie chciał działać zgodnie z wolą sejmowej większości, musi się liczyć z tym, że opozycja będzie stanowczo domagać się tego, aby był marszałkiem Sejmu, a nie marszałkiem PiS - mówił polityk Ligi. Wiceszef PSL Jan Bury uważa z kolei, że niezbędne jest powołanie komisji śledczych, które mogłyby zweryfikować wyjaśnienia składane przez b. szefa MSWiA przed speckomisją. - Informacje przekazane przez Kaczmarka na speckomisji są porażające. PiS twierdzi, że Kaczmarek kłamie. Jeśli tak, to Prawo i Sprawiedliwość nie ma się czego bać i komisje śledcze powinny być powołane jak najszybciej - podkreślił. Polityk ludowców przewiduje, że we wtorek może dojść do awantury w Sejmie w sprawie wprowadzenia do porządku obrad punktów o odwołanie Dorna i Ziobry. - Ale marszałek zgodnie z regulaminem ma tak silną pozycję, że jak się uprze, to nie ma rady - dodał. Szef komisji ds. służb specjalnych Paweł Graś nie widzi natomiast sensu odczytywania posłom w Sejmie drugiej części stenogramu ze spotkania Kaczmarka ze speckomisją. Jego zdaniem, lektura stenogramu może utrudnić późniejszą pracę komisji śledczych. - Da to zbyt dużo czasu i informacji na to, aby niektóre dowody ukryć i przygotować własne wersje wydarzeń - ocenił. Powstaje także problem, czy stenogramy mogą być odtajnione. Zdaniem posła PiS Leszka Dobrzyńskiego treść zeznań byłego szefa MSWiA należałoby jak najszybciej ujawnić. W jego ocenie, nadają się one "swą poetyką i treścią" do kolorowych magazynów plotkarskich. Rzecznik marszałka Sejmu Witold Lisicki zwrócił jednak uwagę, że protokół z posiedzenia komisji ds. służb specjalnych stanowi z zasady tajemnicę państwową, a przewodniczący komisji "może nadać jeden z dwóch właściwych klauzul: tajne i ściśle tajne". Lisicki zaznaczył, że w regulaminie Sejmu "nie istnieje dopuszczona prawem możliwość zdjęcia klauzuli tajne lub ściśle tajne ze sprawozdania komisji ds. służb specjalnych". - Informowanie opinii publicznej o zawartych w nim treściach przy świadomości, że pochodzą one z tego dokumentu, stanowi - stosownie do brzmienia art. 265 Kodeksu karnego - przestępstwo - podkreślił rzecznik marszałka.