"Dziennik": Jak się czuje człowiek, który oskarżył władzę o poważne nadużycia? Janusz Kaczmarek: Nie mam już sił. Ale przecież to dopiero początek. Wiem. I wiem, że mam do czynienia z mściwymi ludźmi. Tak mówi kandydat na premiera? Przyjąłem tę propozycję, bo nie miałem innego wyjścia. Ale nie wierzę, że Jarosław Kaczyński odda komukolwiek władzę. W czym Pan okłamał premiera? Nie wiem, o co mu chodzi. Zapytał mnie ogólnie o kontakty z Woszczerowiczem, Krauzem i Netzlem, i ja mu ogólnie odpowiedziałem. A potem rozmawialiśmy pół godziny o eksmisji betanek. Chronił pan Krauzego? To śmieszne. Kiedy padły pierwsze zdania o jakimś układzie biznesowym, to najpierw myślałem, że chodzi o moją rozmowę z Kulczykiem. Z Krauzem poznał mnie zresztą Lech Kaczyński. Czy w przeddzień finału operacji CBA spotkał się Pan z kimś od Krauzego? Nie. No skąd. Zresztą w ogóle niewiele wiem o sprawie przecieku. Czego, z tego co Pan wie, najbardziej boi się Zbigniew Ziobro? Sprawy Blidy. Przecież tam prokuratorzy odmawiali stawiania zarzutów. Cała rozmowa w piątkowym wydaniu "Dziennika".