Dziady są jedną z niewielu słowiańskich, przedchrześcijańskich tradycji, o których nie tylko jakoś jeszcze pamiętamy, ale o których w ogóle mamy jakiekolwiek pojęcie. Pisze o tym Maria Janion w "Niesamowitej Słowiańszczyźnie", książce, którą - notabene - warto poczytać właśnie teraz, jesiennymi wieczorami, w okolicach Zaduszek, kiedy cała niesamowitość i tajemniczość Słowiańszczyzny wyłazi z polskich zamglonych pól i łąk, z cmentarzy i zaułków. "Warto [...] wspomnieć o znamiennym rysie chrystianizacji Polski - o stosunku łacińskich misjonarzy do pogańskiej mitologii i religii Słowian. Zostały one w taki sposób zlekceważone i bezwzględnie zniszczone, że wśród badaczy powstało nawet przekonanie - poparte brakiem źródeł - iż w ogóle prawie nie istniały" - pisze prof. Janion. Jak przypomina, Polska nie miała takiego szczęścia, jak - na przykład - Irlandia, której całą bogatą, celtycką tradycję udało się przechować (dzięki, notabene, chrześcijańskim zakonnikom, którzy celtyckie mity zapisali). I której świat zawdzięcza choćby właśnie Halloween. Czy lwią część inspiracji do literatury fantasy. "Zniknęły przed wiedzą uczoną dzieje, obrzędy i zwyczaje nasze w epoce wielobóstwa. Nie sprzyjała oświata Europy całemu czasowi, w którym Krzyż święty wznosić się począł wśród rozległej i podzielonej Sławiańszczyzny. Pierwsi posłańcy do nas z wiarą dzisiejszą dalecy byli od umiarkowania, ażeby mieli co oszczędzić dla historii i wieków, i ten nieprzychylny zapał w ich następcach ledwo do naszych czasów nie doszedł" - pisał na początku XIX w. Zorian Dołęga Chodakowski we wstępie do swojej "Słowiańszczyzny przed chrześcijaństwem". Chodakowski (ze swoim, jak to nazywał, "przedsięwzięciem pogańskim") to, notabene, niesamowicie tajemnicza i oryginalna postać, opętana wizją odbudowania prasłowiańskiej tradycji, "podejrzana o opętanie", jak pisze Janion - jest wart osobnego artykułu. "Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona bogów zapomnianych" - pisał Chodakowski. Jak czytamy u Marii Janion, na dobrą sprawę dopiero romantycy przeciwstawili folklor słowiański kulturze klasycznej, łacińsko-śródziemnomorskiej, uznawanej przez zwolenników klasycyzmu za "fundament kultury polskiej". Złamany prapolski kark Prof. Janion zastanawia się, czy to właśnie nie owo brutalne wykorzenienie tradycji pogańskiej przez chrześcijaństwo niejako nie "złamało karku" słowiańskiej kulturze. Trudno bowiem założyć, że tradycja ludów, z których później utworzyła się Polska, zrodziła się dopiero w 966 roku, i to z Ducha Świętego wyłącznie. Maria Janion pisze o "bolesnej traumie słowiańskiej, poczuciu przynależności do strony słabszych i pokrzywdzonych, zniewolonych i poniżonych, pozbawionych jakiegoś ukrytego dziedzictwa [...] i wręcz zmiażdżonych przez proces, który określono, jako "dziejowy postęp". Dalej jest jeszcze ciekawiej. "Romantycy mieli świadomość tego, że w przeszłości wydarzyła się jakaś katastrofa, która eksplodowała frenetycznymi obrazami grozy i zniszczenia" - czytamy. Słowiańszczyzna - według Janion - jest "obca i bliska zarazem", jest "stłumioną nieświadomością". Dlatego właśnie ta "podświadomość" musi być ukrywana przed czymś, co z przymrużeniem okna nazwać możemy "systemem" - czyli przed Kościołem (który wykorzenił dawne zwyczaje) i przed panem, dziedzicem (szlachta była wszak jednym z filarów postpogańskiego porządku). Dlatego właśnie w "Dziadach" Mickiewicza, gdzie wieśniacy oddają się potajemnie dawnemu, mistycznemu i dość upiornemu obrzędowi, czytamy: "Spieszmy cicho i powoli, Poza cerkwią, poza dworem, Bo ksiądz gusłów nie dozwoli, Pan się zbudzi nocnym chorem". Bo przecież "Żywi są na pańskiej roli, Cmentarz pod władzą kościoła" Tak więc Dziady. Jeśli zgadzamy się z tezą prof. Janion, mówiącą, że gwałtowne odrąbanie i wypalenie naszej przedchrześcijańskiej tradycji (które przecież następowało w bólach, wystarczy wspomnieć reakcję pogańską w latach 30 XI w.) nie tylko nas zubożyło, ale wpędziło wręcz w swego rodzaju kompleks niższości wobec "bardziej cywilizowanej" zachodniej Europy, w której chrześcijaństwo nie znaczyło wyparcia się swojej o wiele przecież dalej sięgającej tradycji - tym bardziej warto o nich pamiętać. Ziemowit Szczerek