Zadania są o wiele za trudne. Tak uważają tegoroczni niemieccy maturzyści. I protestują. Nauczyciele częściowo ich popierają.
Natychmiast po zakończeniu piątkowych matur z matematyki uczniowie szeregu niemieckich landów przystąpili do ofensywy. Zadania były zbyt trudne - uznali uczniowie i zainicjowali petycje online, w których domagają się od władz oświatowych "zajęcia stanowiska" i znalezienia rozwiązania problemu.
Na zbyt duży stopień trudności skarżą się maturzyści z aż dziewięciu krajów związkowych: Bawarii, Dolnej Saksonii, Bremy, Hamburga, Kraju Saary, Turyngii, Saksonii-Anhalt, Berlina i Meklemburgii-Pomorza Przedniego.
Do niedzielnego popołudnia różne petycje w Internecie podpisało kilkadziesiąt tysięcy uczniów.
W Bawarii maturzyści proszą tamtejsze władze oświatowe, by zmieniły kryteria oceniania odpowiedzi (klucze punktowania) i zrewidowały stopień trudności. Na maturze pojawiły się bowiem zadania, z którymi prawie nikt nie zetknął się na lekcjach, przede wszystkim chodzi o zadania z geometrii i rachunku prawdopodobieństwa. Do niedzielnego popołudnia petycję online podpisało ponad 50 tys. bawarskich maturzystów.
Tamtejsze ministerstwo oświaty zapowiedziało, że zbada sprawę. Podobną obietnicę złożyły władze oświatowe Dolnej Saksonii.
Maturzyści z Hamburga poszli jeszcze dalej stwierdzając, że zadania maturalne są "nie do rozwiązania". W sąsiedniej Dolnej Saksonii uczniowie domagają się od władz oświatowych "natychmiastowej reakcji i sprawiedliwego rozwiązania". W bardziej lub mniej kategorycznym tonie utrzymane są petycje w innych landach.
- Oczywiście traktujemy sprawę poważnie i starannie ją zbadamy - powiedział niemieckiej agencji prasowej DPA bawarski minister kultury Michael Piazolo (Wolni Wyborcy, FW). Jak zapowiedział, natychmiast w poniedziałek podejmie rozmowy z ekspertami swojego resortu oraz z nauczycielami i doradcami.
Po stronie maturzystów opowiedział się Bawarski Związek Nauczycielek i Nauczycieli (BLLV). Jego szefowa przyznała w rozmowie z DPA, że zadania zawierały bardzo dużo - także zbędnego - tekstu i w efekcie "uderzająco wielu" uczniów nie zmieściło się w czasie.
Innego zdania jest Niemieckie Stowarzyszenie Nauczycieli. Jak stwierdził na łamach "Rhein-Neckar-Zeitung" jego szef Heinz-Peter Meidinger: "W Internecie można bardzo szybko zmobilizować emocje. Dlatego powinniśmy odczekać".
Mimo to związki nauczycieli poszczególnych krajów związkowych postanowiły zbadać zarzuty i już w poniedziałek spotkać się w Berlinie, by "wymienić doświadczenia".
DPA/stas, Redakcja Polska Deutsche Welle