Polscy prokuratorzy wojskowi są bezradni, nie mogą w tej sytuacji nic zrobić. Aby postawić zarzuty podejrzanym, trzeba to zrobić bezpośrednio po przesłuchaniu albo w drodze pomocy prawnej, gdy chodzi o obcokrajowców. Ta ścieżka okazuje się ślepa, bo Rosjanie nie odpowiadają na wniosek, by dostarczyli kontrolerom ze Smoleńska wezwania na przesłuchanie w charakterze podejrzanych do polskiej prokuratury. Stąd pismo sprzed kilku dni do rosyjskiej prokuratury z pytaniem, co dzieje się z polskim wnioskiem. To taka forma ponaglenia, ale też bez żadnych konsekwencji. Bez konsekwencji pozostają więc kontrolerzy, którym prokuratura chce postawić zarzut sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, a drugiemu - nieumyślnego sprowadzenie katastrofy. Tylko formalnie grozi im do ośmiu lat więzienia. (j.) Mariusz Piekarski