Jak mówił szef WPO płk Ireneusz Szeląg, biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji dokonali analizy fizyko-chemicznej oraz wydali opinię uzupełniającą badając zarówno próbki pobrane z pokładu samolotu, pnia brzozy oraz wbitych weń fragmentów metalu, jak i z ciał ofiar oraz miejsca katastrofy smoleńskiej. - Biegli mieli nieskrępowany dostęp do miejsca katastrofy jak i miejsca przechowywania wraku samolotu - podkreślił płk Szeląg. Dodał, że próbki z ciał pobrano w wyniku ich ekshumacji, korzystano też z przedmiotów znalezionych na miejscu katastrofy zgromadzonych w Centrum, Szkolenia Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Maz. Wnioski, które decyzją prokuratora prowadzącego śledztwo będą opublikowane na stronach internetowych WPO, głoszą, że zarówno na ciałach, jak i częściach samolotu oraz pozostałych przedmiotach, nie ujawniono śladów materiałów wybuchowych, ani substancji powstałych w wyniku degradacji tych materiałów. Na podstawie oględzin uszkodzeń mechanicznych wraku (i kadłuba i innych części) biegli doszli też do wniosku, że nie ma na nich śladów po tzw. wybuchu punktowym, zaś na podstawie oględzin miejsca upadku samolotu stwierdzono, że nie noszą one cech jak po wybuchu przestrzennym - ogłosił płk Szeląg. W najnowszej opinii znalazło się także stwierdzenie, że wszyscy pasażerowie - w tym generał Błasik - byli trzeźwi. "Trzy fragmenty metalu w brzozie ze skrzydła Tu-154M" Trzy fragmenty metali ujawnione w pniu brzozy najprawdopodobniej pochodzą z elementów konstrukcyjnych skrzydła samolotu Tu-154M - poinformowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Szef warszawskiej WPO płk Ireneusz Szelag poinformował o wnioskach opinii biegłych z badań fragmentów brzozy oraz znalezionych w niej fragmentów metalowych. - Biegli stwierdzili w opinii, że przedmiot, który spowodował rozdzielenie pnia brzozy miał podłużny, w przybliżeniu płaski kształt i przemieszczał się pod niewielkim kątem w stosunku do poziomu - zaznaczył. - W trakcie działania przedmiotu na pień nastąpiło jego owijanie się wokół pnia, a następnie jego rozdzielenie - powiedział płk Szeląg. Relacjonując analizę biegłych mówił, że uszkodzenia drzewa "mogły być spowodowane przez skrzydło samolotu Tu-154M". Zaznaczył, że trzy fragmenty metali w pniu brzozy "najprawdopodobniej pochodzą z elementów konstrukcyjnych skrzydła samolotu", zaś "co do kolejnych siedmiu fragmentów metali biegli nie mogą wykluczyć, że one mogą pochodzić z tego samolotu". - Aktualnie prokuratorzy rozważają kwestię dalszych szczegółowych badań w celu ewentualnego doprecyzowania charakteru pozostałych fragmentów metalowych - zaznaczył prokurator. W trakcie pobytu biegłych i prokuratora w lutym i marcu 2013 r. w Moskwie dokonali oni - jak informowała wówczas prokuratura - zwymiarowania dwóch fragmentów brzozy; zmierzono też cięcia, ułamania i darcia oraz zabezpieczono znajdujące się w nich elementy metalu i powłok lakierowych. Biegli dokonali też odlewów silikonowych tychże darć, cięć i złamań oraz elementów metalowych. Pobrali również próbki z elementów tkwiących w brzozie do dalszych badań fizykochemicznych, metaloznawczych i mechanoskopijnych. Stan śledztwa nie pozwala na jego merytoryczne zakończenie Stan śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej nie pozwala na jego merytoryczne zakończenie. Prokuratura oczekuje na realizację wniosków o pomoc prawną z Rosji oraz ok. 30 innych opinii - powiedział w poniedziałek prokurator wojskowy płk. Ireneusz Szeląg. - Pomimo zgromadzenia obszernego materiału dowodowego, który dzisiaj zawiera się w ponad 600 tomach akt, nadal stan sprawy nie pozwala na jej merytoryczne zakończenie. Prokuratorzy oczekują m.in. na realizację wniosków o międzynarodową pomoc prawną, głównie z Federacji Rosyjskiej - powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej wojskowy prokurator okręgowy w Warszawie płk Ireneusz Szeląg. - Chociaż większość z 24 wniosków została zrealizowana, to nadal oczekujemy w szczególności na nadesłanie i zwrot szczątków samolotu Tu-154M nr 101 wraz z rejestratorami parametrów lotu oraz pochodzącymi z niego innymi agregatami i urządzeniami, dokumentacji dot. lotniska w Smoleńsku, jego wyposażenia, osób pracujących na lotnisku 7 i 10 kwietnia (2010 r.), w szczególności grupy kierowania lotami, oraz aktów normatywnych, regulujących system sprawowania kontroli ruchu lotniczego na lotnisku w Smoleńsku - dodał. "Oczekujemy na realizację wniosków z Rosji oraz ok. 30 opinii" Szeląg powiedział, że WPO oczekuje ponadto na ok. 30 innych opinii, m.in. cztery opinie fonoskopijne przygotowywane przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie (dot. nagrań z wieży w Smoleńsku, samolotu Jak-40, zapisu referencyjnego z Tu-154M nr 102 i określenia stanu emocjonalnego osób, których wypowiedzi zarejestrowano w nagraniu z kokpitu tupolewa, który się rozbił). Prokuratura czeka też na 19 opinii katedry medycyny sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Tamtejsi biegli na podstawie dokumentacji medycznej z Polski i Rosji przygotowują opinię dot. okoliczności, przyczyn i mechanizmu zgonu wszystkich ofiar katastrofy. Prokuratura oczekuje też na kompleksową opinie zespołu biegłych z zakresu różnych specjalności. Jak przypomniał Szeląg, śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej zostało na początku kwietnia przedłużone do 10 października 2014 r. Szeląg powiedział, że z badań powłok lakierowych pobranych podczas oględzin brzozy wynika, że lakier ten jest podobny pod względem kolorystyki, układu warstw i składu chemicznego z materiałem porównawczym zabezpieczonym z lewego skrzydła Tu-154M i - jak powiedział Szeląg - "może pochodzić z tego samolotu". Szeląg dodał, że biegli porównywali też próbki referencyjne pobierane z drugiego polskiego tupolewa i doszli do analogicznych wniosków. WPO przypomniała też opinię toksykologiczną, z której wynika, że zarówno gen. Andrzej Błasik, jak i załoga Tu-154M, personel pokładowy i funkcjonariusze BOR byli trzeźwi w momencie katastrofy smoleńskiej. Biegli wykluczyli też długotrwałe przebywanie badanych osób w atmosferze zawierającej znaczne stężenie tlenku węgla. Szeląg przypomniał, że zespół biegłych medyków sądowych sporządził opinię dot. wszystkich dziewięciu ekshumowanych ciał ofiar katastrofy. - Przeprowadzone badania pośmiertne zwłok nie wykazały zmian, których mechanizm powstania mógłby być inny niż charakterystyczny dla przebiegu katastrofy komunikacyjnej - powiedział Szeląg. "Nie ma groźby przedawnienia śledztwa smoleńskiego" Wojskowy prokurator okręgowy w Warszawie płk Ireneusz Szeląg oświadczył w poniedziałek, że "na dziś" nie widzi groźby przedawnienia karalności ścigania w śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej. Dodał, że z kontaktów ze stroną rosyjską wie, że tamtejszy komitet śledczy przedłużył własne śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej do 10 lipca. Dziennikarze pytali płk. Szeląga o możliwość zakończenia polskiego śledztwa bez sprowadzenia do Polski wraku samolotu Tu-154M. Szef WPO w odpowiedzi podkreślił, że wrak ten jest własnością Polski i powinien tu powrócić. Dodał jednak, że przedwczesna jest odpowiedź na pytanie, czy polska prokuratura może skończyć śledztwo bez powrotu wraku, bo strona rosyjska nigdy nie powiedziała, że go nie odda - kwestia stanęłaby przed prowadzącymi śledztwo dopiero, gdyby taka odpowiedź nadeszła z Rosji. - Podejmujemy wszelkie starania, aby wrak powrócił do Polski" - mówił szef WPO. Przyznał zarazem, że teoretycznie jest możliwe zakończenie śledztwa bez sprowadzenia wraku do Polski - o ile biegli przeprowadziliby wszystkie niezbędne badania. Dodał, że badający wrak polscy biegli mieli "nieskrępowany dostęp" do tych dowodów. Zarazem płk Szeląg oświadczył, że prokuratorzy nie odbierają jako nacisku wypowiedzi ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego, który uznał, że śledztwo należy już zakończyć, jak i wypowiedzi innych polityków. "To powinno być przyczynkiem do dyskusji, czy zasadne jest oddzielenie prokuratury od ministerstwa" - ocenił szef WPO i dodał, że prokuratura będzie nadal prowadzić śledztwo w oparciu o Kodeks postępowania karnego, "który nie przewiduje żadnego udziału w tym postępowaniu ministra sprawiedliwości", niezależnie od poglądów polityków czy publicystów. WPO ujawniła opinię ws. braku materiałów wybuchowych na wraku Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie ujawniła w poniedziałek licząca ponad 1,3 tys. stron opinię fizykochemiczną informującą o braku pozostałości materiałów wybuchowych w próbkach pobranych m.in. z wraku Tu-154M oraz z miejsca katastrofy. W poniedziałek podczas konferencji prasowej szef warszawskiej WPO płk Ireneusz Szeląg poinformował, że biegli po przebadaniu 700 próbek nie znaleźli śladów po wybuchu na pokładzie samolotu Tu-154M. - Biorąc pod uwagę szczególną wagę wydanej opinii dla wszystkich stron postępowania oraz opinii publicznej, referent sprawy prok. Karol Kopczyk, podjął decyzję o upublicznieniu jej treści - dodał Szeląg. Opinia Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji została zamieszczona na stronie internetowej Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Cały dokument obejmuje 1303 strony i składa się z opinii biegłych z grudnia zeszłego roku oraz tegorocznych odpowiedzi biegłych na pytania uzupełniające ze strony prokuratury, zawiera także liczne tablice poglądowe m.in. ze zdjęciami niektórych próbek. - Opinię publikujemy po anonimizacji danych osobowych ofiar katastrofy. Publikowana opinia nie zawiera również opisu materiału biologicznego pobranego do badań w trakcie otwarcia i oględzin zwłok - zastrzegł kpt. Marcin Maksjan z NPW. Już w połowie stycznia prokuratura wojskowa ujawniła wnioski otrzymanej w grudniu zeszłego roku tej opinii fizykochemicznej, z których wynikało, że nie ujawniono śladów pozostałości materiałów wybuchowych w próbkach pobranych z miejsca katastrofy, z elementów szczątków Tu-154M oraz podczas sekcji zwłok ofiar tragedii. Prokuratura informowała wtedy, że "po wnikliwej analizie prokuratorzy prowadzący śledztwo zasięgnęli w dniu 16 stycznia 2014 r. opinii uzupełniającej CLKP, uznając opinię fizykochemiczną za niepełną i w pewnych fragmentach niejasną". Zgodnie z zapowiedziami uzupełniająca opinia wpłynęła do końca marca. Aktualny stan śledztwa Naczelna Prokuratura Wojskowa przedstawiła dzisiaj aktualny stan śledztwa w sprawie katastrofy rządowego TU-154 w Smoleńsku. Za 3 dni przypada kolejna rocznica wypadku, w którym zginął ówczesny prezydent Lech Kaczyński i 95 towarzyszących mu osób. W ubiegłym tygodniu Naczelna Prokuratura Wojskowa przedłużyła śledztwo o kolejne pół roku - do 10 października. Miało się zakończyć 10 kwietnia. Śledztwo trwa już 4 lata, zostało wszczęte w dniu katastrofy i dotyczy "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP, pan Lech Kaczyński oraz członkowie załogi". Prokuratura wojskowa cały czas zbiera dokumenty i opinie dotyczące lotu. Ostatnio otrzymała m.in. opinie biegłych, którzy na podstawie próbek pobranych z wraku, miejsca katastrofy oraz ciał ofiar, nie stwierdzili obecności materiałów wybuchowych. Oczekuje nadal na wyniki badań fonoskopijnych zapisów rozmów kontrolerów lotów ze Smoleńska oraz z Jaka- 40, który wylądował w Smoleńsku wcześniej. Kluczowym elementem dochodzenia jest zbadanie dokładne wraku tupolewa, jednak na razie jest to niemożliwe. Rosyjska prokuratura zapowiada, że do przekazania wraku może dojść po zakończeniu tamtejszego śledztwa, jednak nie określa kiedy to nastąpi.