Minister obrony narodowej <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-antoni-macierewicz,gsbi,993" title="Antoni Macierewicz" target="_blank">Antoni Macierewicz</a> powołał w czwartek podkomisję, której zadaniem będzie wznowienie badania katastrofy smoleńskiej. Przewodniczącym podkomisji został dr Wacław Berczyński, inżynier, konstruktor lotniczy, ekspert od dłuższego czasu współpracujący z Macierewiczem, człowiek roku 2012 "Gazety Polskiej" (razem z Grzegorzem Szuladzińskim, Wiesławem Biniendą i Kazimierzem Nowaczykiem). Podkomisja będzie działać w ramach Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Antoni Macierewicz już w marcu przesądzał, że "za tę tragedię w pełni odpowiedzialny jest rząd, na czele którego stoi pan Władimir Władimirowicz Putin". Politycy opozycji zarzucają, że komisja powstała tylko po to, by do takiego właśnie wniosku dojść. - Chodzi o to, żeby pod patronatem rządu i komisji rządowej Prawa i Sprawiedliwości udowadniać tezę, którą forsował wcześniej Antoni Macierewicz: o zamachu, o wybuchach i tak dalej - przekonuje w rozmowie z Interią Waldy Dzikowski, poseł Platformy Obywatelskiej. Nie zgadza się z tym Tadeusz Cymański. - Wszelkie sądy, opinie, badania, kontrole są wypadkową wiedzy, umiejętności i być może intencji członków. Ale zakładanie z góry, że będzie ktoś pracować pod założoną tezę, to jest dezawuowanie, to jest nie fair, tak się nie robi - protestuje polityk. - Próby obśmiewania, kpienia i dezawuowania wysiłków [Antoniego Macierewicza] są nieeleganckie i zasługują na krytykę - dodaje. Cymański uważa, że działania poprzedniej władzy w sprawie katastrofy smoleńskiej były dalekie od właściwych. - Skala zaniechań, zaniedbań i błędów w toku prób wyjaśniania katastrofy smoleńskiej jest tak duża, że ona daje podstawy do tego, żeby w obecnej sytuacji podjąć kolejną próbę, mam nadzieję, że skuteczną - usłyszeliśmy. - Pamiętajmy, że w toku dotychczasowych działań, w okresie rządów Platformy, odmawiano rodzinom ofiar, aby do składu komisji dokoptować, nawet w charakterze obserwatorów, wskazane osoby, ekspertów, profesorów. Takie praktyki miały miejsce. To jednak nie tylko zastanawia, ale musi oburzać. Teraz otworzyły się nowe możliwości - twierdzi Tadeusz Cymański. Dzikowski: Skóra mi cierpnie. Moi przyjaciele też zginęli Waldy Dzikowski uważa, że komisja Macierewicza ma charakter polityczny, a nie ekspercki, i na nowo rozdrapuje smoleńską ranę. - Różnić się w polityce to rzecz święta, ale różnić się pięknie, a nie budować na grobach zmarłych jakąś politykę, bo to niczemu nie służy i konfliktuje ludzi. Poza tym mam zaufanie do prokuratury. Jeżeli prokurator Seremet mówi, że w ponad 90 proc. sprawa jest zakończona, to ja mu wierzę - zaznacza poseł PO. - Komisja Millera wykazała, jak było naprawdę, byli to najlepsi polscy specjaliści w świecie nauki, inżynierii i lotnictwa. Wierzę tym ludziom. W Smoleńsku też zginęli moje przyjaciele - podkreśla nasz rozmówca. Dzikowski twierdzi ponadto, że według informacji, które pojawiły się w czwartek, komisja nie ma podstaw prawnych uprawniających ją do orzekania o przyczynach katastrofy smoleńskiej. O ekspertach, którzy towarzyszyli Macierewiczowi na konferencjach smoleńskich i w zespole parlamentarnym, nie ma najlepszego zdania. - Jeżeli podważa się ustalenia prokuratury, najwybitniejszych polskich znawców i naukowców i bazuje się na dowodach tak naprawdę z kapelusza wziętych przez naukowców, którzy nigdy nie zajmowali się katastrofami lotniczymi, to trochę mnie przeraża i skóra mi cierpnie - mówi Waldy Dzikowski. Tadeusz Cymański wierzy, że jest możliwe obiektywne i bezstronne wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej, satysfakcjonujące obywateli niezależnie od przekonań politycznych. - Żeby coś wykazać, udowodnić sprawa musi być bezsporna, musi być podjęta przez ekspertów i przede wszystkim nie może w tym być czynnika emocji - wylicza Cymański.