Szef klubu PiS Marek Kuchciński powiedział w czwartek dziennikarzom, że jeśli do piątku nie uda się zagwarantować większościowej koalicji, która poprze przygotowany budżet na 2007 rok, najprawdopodobniej nastąpi rozwiązanie Sejmu i przyspieszone wybory. Zdaniem Konarskiego, "dramatem" Polaków jest to, że przeżywają sytuację niemal zupełnego rozczarowania wartościami demokracji jako sposobu rządzenia. - Najgorszą rzeczą, jaka może nas spotkać jest moment, kiedy demokracja staje się zjawiskiem rozczarowującym - argumentował. Prof. Konarski uważa, że szefowie każdej z trzech partii współtworzących koalicję - PiS, Samoobrona i LPR - mają zupełnie różne cele. - Celem (prezesa PiS) Jarosława Kaczyńskiego od początku było stworzenie na tyle stabilnego rządu, aby rząd ten mógł umożliwić mu stosowne przygotowanie do przyszłych wyborów. Zupełnie zarzucił natomiast realizację reform, które były wcześniej obiecywane - podkreślił politolog. Jak dodał, celem Andrzeja Leppera było natomiast umożliwienie mu medialnej aktywności - udowodnienia wyborcom, że nawet przyjmując postawę roszczeniową, w istocie realizuje on wcześniejsze obietnice wyborcze. - Lepper jest człowiekiem, który zawsze mówi "co", ale nigdy nie mówi "jak" - dodał politolog. Z kolei szef LPR Roman Giertych - jak mówił Konarski - jest świadomy, że ewentualne wcześniejsze wybory mogą oznaczać koniec jego kariery politycznej oraz kariery partii, którą kieruje. - Dlatego też spośród liderów partii koalicyjnych, jest on najmniej zainteresowany jakąkolwiek próbą sił - uważa politolog.