Przypomnijmy, że to co nazywamy już kryzysem sejmowym, toczy się wokół dwóch osi: ograniczenia dostępu dziennikarzy do parlamentarzystów i wykluczenia z obrad Sejmu posła Michała Szczerby. Lada moment dojdzie wątek trzeci i dobrze już wszystkim znany: Trybunał Konstytucyjny. 19 grudnia kończy się kadencja prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego. Obserwatorzy sporu wokół Trybunału spodziewają się, że jeszcze 19 grudnia przed północą prezydent Andrzej Duda podpisze trzy nowe ustawy o TK, ustawy zostaną natychmiast ogłoszone, a następnie prezydent powoła sędzię Julię Przyłębską na funkcję pełniącej obowiązki prezesa TK. Taką funkcję wprowadzają właśnie nowe przepisy. Problemy w tym, że według ustępującego prezesa, jego "naturalnym następcą" w sytuacji, gdy nie powołano jeszcze nowego prezesa TK, jest wiceprezes - Stanisław Biernat. Zwolennicy tej interpretacji podkreślają, że wiceprezes TK to funkcja przewidziana w konstytucji, a pełniący obowiązki - nie. Rezultatem działań prezydenta będzie prawdopodobnie dwuwładza w TK - zarówno Julia Przyłębska, jak i Stanisław Biernat będą uważali się za tymczasowych prezesów. Przyłębska dopuści do orzekania trzech sędziów wybranych przez Sejm obecnej kadencji i będziemy mieli dwie "konkurencyjne" grupy sędziów, uznające dwoje różnych prezesów. To w tej chwili najbardziej realny scenariusz. Czy zamieszanie wokół TK zaogni trwający kryzys sejmowy? - Trudno powiedzieć, że zaogni, bo tego się wszyscy spodziewają - że tak od jutra będzie. Zaognić więc nie zaogni, bo ogień płonie już mocno. Natomiast na pewno ta sytuacja nie pomoże w rozwiązaniu kryzysu. W tej chwili Trybunał byłby bardzo potrzebny, a po prostu go nie będzie - komentuje dla Interii dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz z Uniwersytetu Warszawskiego. - Jest pewne prawdopodobieństwo, że wątek Trybunału Konstytucyjnego włączy się w obecny kryzys. Niewątpliwie sytuacja z TK nie sprzyja pozytywnemu scenariuszowi, dlatego że politycy mogą zapragnąć grać dalej w grę, na której zyskuje opozycja - ocenia z kolei dr Olgierd Annusewicz z UW.