Anarchiści w pewnym momencie zaczęli rzucać w funkcjonariuszy butelkami z benzyną. Wtedy policja użyła gumowych kul i gazu łzawiącego. Demonstracja, w której brało udział kilkanaście tysięcy osób, została rozpędzona, ale do starć policji z anarchistami doszło w bocznych ulicach w pobliżu parlamentu. Młodzi ludzie wybijali szyby w sklepach i spalili co najmniej jeden telewizyjny wóz transmisyjny. Manifestacja została zorganizowana w czasie, gdy deputowani debatowali nad rządowym planem reform, który miałby zagwarantować Grecji pożyczkę w wysokości 86 miliardów euro. Uczestnicy zorganizowanej przez związki zawodowe manifestacji twierdzą, że nowe reformy są drakońskie i nie zgadzają się na ich wprowadzenie. "Ten rząd musi odejść, podobnie jak poprzednie. Przez całe pięć lat wszyscy dawali nam programy oszczędnościowe, których nie jesteśmy w stanie przeżyć. Wszyscy politycy, od lewa do prawa, są skończeni, oni chcieli sprzedać ludzi" - mówi wysłannikowi Polskiego Radia Giorgos z jednego ze związków zawodowych. W zamian za pożyczkę rząd w Atenach musi przeprowadzić reformę emerytalną, podwyższyć VAT w hotelach, restauracjach, hotelach a także na książki i prąd, podwyższyć podatek dla firm i podatek od towarów luksusowych, zlikwidować przywileje fiskalne dla wysp i dokończyć prywatyzację.