Informacja o porozumieniu w Brukseli nie wywołała w Atenach ani wybuchu radości ani wściekłości. - Czuję ulgę, bo ta umowa była nam potrzebna. Nie było innego wyjścia. To byłby wielki błąd, gdybyśmy wrócili do drachmy - mówi Maria. Wielu Greków podkreśla jednak, że kraj uciekł znad przepaści, ale mieszkańcy mają przed sobą ciężki czas. - To takie pyrrusowe zwycięstwo, bo te reformy są bardzo ostre. Przez ostatnich pięć lat wiele się wycierpieliśmy, a teraz będzie jeszcze gorzej. Oczywiście, że chcieliśmy pozostać w Europie, ale warunki są dla nas ciężkie. Mam nadzieję, że jednak damy radę - dodaje Marianna. Jeszcze dzisiaj greckie ministerstwo pracy ma opracować skomplikowaną i bolesną dla Greków reformę emerytalną. Nie jest wykluczone, że także dzisiaj parlament w Atenach zajmie się pierwszymi spośród ustaw, ale decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Jak relacjonuje z Aten specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, nie jest pewne, czy reformy będą miały wystarczające poparcie wśród parlamentarzystów, bo ponad 30 deputowanych rządzącej Syrizy już zapowiedziało, że zagłosuje przeciwko. W tej sytuacji premier Aleksis Tsipras nie będzie miał większości parlamentarnej i wszystko zależeć będzie od opozycji, która w poprzednich głosowaniach poparła premiera. Coraz głośniej też w Grecji mówi się, że wewnętrzna sytuacja polityczna może doprowadzić do jesiennych, przedterminowych wyborów.