Wnioski o zakup preferencyjny paliwa stałego dla gospodarstw domowych zaczęły spływać do gmin, a te składają pierwsze zapotrzebowania. 4 listopada Karol Rabenda, podsekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, zapewniał, że państwo zaimportowało na ten cel ok. 10 mln ton węgla. - Zasób węgla będzie raczej rósł - zaznaczał Rabenda. Tymczasem na wiele gmin padł strach, czy nie pozostaną z zakupionym węglem i stratami. Rawicz. 350 wniosków na 4 tys. uprawnionych W Rawiczu (woj. wielkopolskie) spodziewano się większego zainteresowania. - Obecnie wnioski złożyło 350 osób na 4 tys. uprawnionych. Spodziewaliśmy się większej liczby chętnych - mówił Interii przed długim weekendem listopadowym Grzegorz Kubik, burmistrz gminy Rawicz. Węgiel zgodnie z planem ma się pojawić po złożeniu przez gminę zamówienia. - Na dziś takiego zamówienia nie złożyliśmy, ponieważ mamy za mało wniosków. Planujemy poczekać do 18 listopada i dzień później złożymy zamówienie. Chcemy uniknąć sprowadzania węgla, którego nikt nie kupi - podkreśla włodarz. I wyjaśnia: - Nie chcemy zamawiać węgla z wyprzedzeniem, aby leżał na składzie, bez pewności zakupu go przez mieszkańców. Gdyby doszło do takiej sytuacji, gmina ze swoich środków po 60 dniach musi za ten węgiel zapłacić, obciążając budżet. Na to nie możemy sobie pozwolić, biorąc pod uwagę skalę kosztów, z którymi się zmagamy - dodaje Grzegorz Kubik. Wieruszów. "Nie chcemy z tym węglem zostać" Ta sama argumentacja przyświeca władzom Wieruszowa (woj. łódzkie). Tu uprawnione do zakupu węgla w preferencyjnej cenie są 243 gospodarstwa domowe. Gdyby wszystkie złożyły wnioski, potrzeba by było 729 ton opału. Gmina, póki co, zamówienie złożyła na 150 ton. Marta Siubijak, zastępca burmistrza Wieruszowa, tłumaczy: - Dla nas, dla samorządów, lepiej jest zamówić mniej, niż zostać z tym węglem. Nie chcemy płacić z własnych środków, bez gwarancji, że ktokolwiek nam ten opał kiedyś w przyszłości kupi - wyjaśnia Marta Siubijak. I zwraca uwagę na jeszcze jedną "pułapkę". - Nawet jeśli ktoś złoży wniosek, my rozpatrzymy go pozytywnie, węgiel zabezpieczymy, ale ten ktoś w międzyczasie rozmyśli się, bo przecież wniosek to żadne obligo, to wtedy my z tym węglem zostajemy - mówi zastępca burmistrza Wieruszowa. Tak jak jej przedmówca, podkreśla, że gminy na takie zaliczkowanie nie stać. Reklamacje? "Będziemy rozdawać ten węgiel pracownikom" Kobylnica (woj. pomorskie) wniosków na zakup węgla w preferencyjnej cenie jeszcze nie przyjmuje. - Przygotowujemy się i z chwilą kiedy zostanie zawarta umowa z dostawcą, zawiadomimy mieszkańców - mówi Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica. Jak informuje, na początek gmina zamówić zamierza około 500 ton. Jej włodarz najbardziej obawia się jakości węgla, który do nich dotrze. - Ostatnie doniesienia mówią o tym, że w przypadku, jeśli mieszkaniec obiektywnie stwierdzi, że jakość węgla jest zła, to może składać reklamację do gminy. I tu rodzi się pytanie, co my wtedy mamy zrobić? Żartujemy, że będziemy chyba deputaty pracownikom wypłacać w węglu - ironizuje wójt. I zupełnie poważnie dodaje: - Nie mamy wiedzy, jaki jest ten węgiel. Mówimy mieszkańcom, że dostarczamy węgiel, mamy certyfikaty, pokażemy je, ale nic ponadto nie wiemy. Rząd całą odpowiedzialność przerzucił na nas - kwituje Kuliński. Gmina Tarnowo Podgórne (woj. wielkopolskie) na swych stronach internetowych zaznacza, że "nie ponosi odpowiedzialności ani za dostępność, ani za jakość opału dostarczanego w ramach rządowego programu". - Tyle że z odpowiedzialności to nikogo nie zwalnia. W wyjaśnieniach ministra aktywów państwowych dotyczących dystrybucji węgla przez gminy widnieje informacja, że ewentualne reklamacje gospodarstw domowych składane są do gminy. Bo ludzie ten węgiel kupią od nas, nam zapłacą. Więc to gmina odpowiada za coś, na czego jakość wpływu nie ma - zaznacza Marta Siubijak. Przeczuwa, że bez kłopotów się nie obędzie, bo zdarzą się sytuacje, że ktoś kupował ekogroszek u określonego sprzedawcy, o określonych parametrach, a ten może być inny. - I już będzie niezadowolenie. A odium spadnie na nas - mówi zastępca burmistrza Wieruszowa. Resort zapewnia, że węgiel jest dobrej jakości. "Ten z importu pochodzi od sprawdzonych dostawców, ma odpowiednie certyfikaty, a jego jakość jest weryfikowana zarówno w kraju pochodzenia, jak i przy odbiorze w kraju. Nie ma więc możliwości, by były problemy z jego spalaniem" - zapewnia na rządowych stronach Ministerstwo Aktywów Państwowych. Gdzie jest ekogroszek? "Nadal więcej pytań niż odpowiedzi" Czego boją się samorządy? - Tego, że nadal niewiele wiemy - słyszę w urzędzie na Mazowszu. - Mieszkańcy przychodzą do nas, składają wniosek na 1,5 tony ekogroszku, a my im mówimy: zadzwonimy do pana, ale nie wiemy, kiedy będzie, a jeśli się pojawi, to jakiej jakości - mówi jedna z urzędniczek. - Obawiamy się, że wiele osób wniosek złoży, ale jak węgiel przyjdzie, zobaczą, jak on wygląda i zrezygnują z zakupu. Bo ludzie jakiś opał już mają. To nie jest tak, że są zupełnie bez zapasów - dodaje. O ekogroszek mieszkańcy wypytują także burmistrza Rawicza. "Z informacji z Urzędu Wojewódzkiego wiemy, że spółki skarbu państwa dystrybuujące węgiel dostarczą nam asortyment o nazwie groszek, w przedziale średnicy od 8 mm do 3 cm. Nie otrzymamy w ramach tej sprzedaży żadnego innego sortymentu podobnego do ekogroszku. Proszę, niech państwo zapytają swoich serwisantów, czy będzie to opał nadający się do waszych pieców" - apeluje do mieszkańców na FB. - Nadal więcej pytań niż odpowiedzi. Zanim pojawi się pierwsza partia, jesteśmy pełni obaw, jaki ten węgiel będzie. Czy będzie się ludziom w piecach palił, czy nie będzie zwrotów? - zastanawia się Marta Siubijak. Lubartów - 2,4 tys. ton, Hrubieszów niewiele ponad 300 W Lublinie, w oparciu o dane z CEEB oraz liczbę złożonych wniosków o dodatek węglowy oszacowano, że na 8 tys. uprawnionych do zakupu węgla na preferencyjnych warunkach zainteresowanych będzie około 5 tys. podmiotów. Węgiel przeznaczony do sprzedaży w preferencyjnej cenie mieszkańcom Lublina ma zapewnić Polska Grupa Górnicza. Umowy z dostawcą jeszcze nie podpisano, wnioski można składać od 9 listopada. W Lubartowie skalę potrzeb gospodarstw domowych urzędnicy szacują na 2,4 tys. ton. W Puławach - na zaledwie 200 ton. Niewiele więcej w Hrubieszowie. - Szacunkowe zapotrzebowanie na węgiel na terenie gminy miejskiej Hrubieszów wynosi 10 ton miału i 300 ton węgla - informuje Interię Paweł Wojciechowski, zastępca burmistrza Hrubieszowa. Jak dodaje, pierwszego dnia przyjmowania do urzędu wpłynęło ok. 70 wniosków. - Uruchomienie sprzedaży węgla na zasadach preferencyjnych przez gminę we współpracy ze wskazanymi lokalnymi składami węglowymi uzależnione będzie od otrzymania węgla od wyznaczonych spółek rządowych - zaznacza Wojciechowski. Bo tu, póki co, węgla też jeszcze nie ma. Podobnie jak w gminie Łabowa (woj. małopolskie). - Nie ma jeszcze węgla, który moglibyśmy sprowadzić dla mieszkańców. Obecnie prowadzimy intensywne działania celem pozyskania węgla od dostawców. O terminie i warunkach odbioru węgla będziemy informować na bieżąco - informuje na gminnych stronach Marta Słaby, wójt gminy Łabowa. Myślenice. "Węgiel przyjechał, ruszamy ze sprzedażą, kłopotów nie przewidujemy" Jedyną gminą, która w rozmowie z Interią zadeklarowała, że węgiel już u nich jest, są Myślenice. - Rozpoczynamy sprzedaż i dystrybucję węgla w preferencyjnej cenie dla naszych mieszkańców. Pierwsze transporty węgla dojechały już ze składów Węglokoksu z Rudy Śląskiej - mówi Interii Jarosław Szlachetka, burmistrz miasta i gminy Myślenice. Jak podkreśla, na początek zamówiono 100 ton surowca. - 50 ton orzecha i 50 ton groszku. Myślę, że to szybko zejdzie i następne transporty będą wykonywane przez składy już w przyszłym tygodniu - wyjaśnia burmistrz. Gmina podpisała umowę z dwoma lokalnymi składami. Tona węgla w Myślenicach w ramach sprzedaży pomocowej kosztuje 1940 zł. - Obecnie mamy złożonych i zarejestrowanych w Centrum Usług Społecznych 250 wniosków. Pozytywnie zostało zweryfikowanych już 165. Składy rozpoczęły już wydawanie węgla pierwszym mieszkańcom - tłumaczy Jarosław Szlachetka. Łączne zapotrzebowanie gmina szacuje na ponad 3,6 tys. ton. Obawy? - Czas zweryfikuje, czy dobrze się przygotowaliśmy do realizacji tego zadania. To nowość dla większości samorządów. Wraz z zespołem dołożyliśmy wszystkich starań, aby dopracować system sprzedaży i dystrybucji. Jesteśmy dobrze przygotowani - ocenia burmistrz. - Dostawa, sprzedaż i dystrybucja węgla powinna odbyć się bez większych problemów. Zamówienie węgla będziemy uzależniać od złożonych wniosków na daną chwilę. Chcemy uniknąć gromadzenia zapasów, bo późniejsza jego sprzedaż może być problematyczna - zaznacza. Zarzutów mieszkańców i reklamacji włodarz się nie obawia. - Ewentualne reklamacje określa nasza umowa ze spółką, ale takich sytuacji się nie spodziewamy. Surowiec ma posiadać i posiada odpowiednie certyfikaty - tłumaczy Jarosław Szlachetka. Do 2 tys. zł za tonę. Dla kogo węgiel w preferencyjnej cenie? Do zakupu węgla po cenie preferencyjnej dla gospodarstw domowych są uprawnione osoby fizyczne, które spełniają warunki upoważniające do otrzymania dodatku węglowego i złożą wniosek o zakup preferencyjny paliwa stałego dla gospodarstw domowych. Cena węgla dla mieszkańców nie może przekroczyć 2 tys. zł brutto za tonę. Do tej kwoty nie wlicza się kosztów transportu węgla z miejsca zakupu do domu kupującego. Na jedno gospodarstwo domowe przewidziano maksymalnie trzy tony paliwa w cenie preferencyjnej, w tym 1,5 tony do końca bieżącego roku i kolejne 1,5 tony po 1 stycznia 2023 r. Irmina Brachacz Irmina.brachacz@firma.interia.pl