Łukasz Szpyrka, Interia: 18 stycznia uczniowie klas 1-3 na pewno wrócą do szkół? Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki: - Oczywiście nie ma takiej pewności, bo wszystko zależy od rozwoju epidemii koronawirusa. Jeśli nie zmieni się nic, a sytuacja będzie taka jak teraz, to jest to bardzo realny scenariusz. Jeśli sytuacja się pogorszy, to ten powrót będziemy musieli odroczyć. Kiedy zapadnie decyzja, a uczniowie, rodzice i nauczyciele będą wiedzieli na pewno, czy szykować się na powrót do szkoły? - Chcę, by ta decyzja została zakomunikowana dyrektorom w najbliższy piątek. Jeśli sytuacja się pogorszy, to będziemy to korygować. Mimo to w piątek dyrektorzy będą mieć informacje czy otwieramy szkoły. Rozumiem, że mówimy o klasach 1-3 szkół podstawowych. A pozostali uczniowie? - Jeśli opanujemy pandemię, to będziemy się starać, aby pozostali uczniowie też wrócili do szkoły, choćby hybrydowo. Nie stanie się to jednak 18 stycznia. Najbardziej realny scenariusz przewiduje powrót do zajęć stacjonarnych w klasach 1-3, a pozostali uczniowie będą mieli nadal nauczanie na odległość. Otwarta pozostaje kwestia testowania i szczepień nauczycieli. Czy przed powrotem do pracy nauczyciele zostaną poddani powszechnemu testowaniu? - Testowaniu tak. Zebraliśmy informacje od samych nauczycieli i chęć przebadania zgłosiło około 190 tys. osób. To nauczyciele z klas 1-3 i pracownicy administracji. Będą testowani w ostatnim tygodniu ferii. Po to, żeby wyniki poznali najpóźniej w niedzielę, czyli dzień przed zakładanym powrotem do pracy w szkole. W takim razie plan przesiewowych testów dla nauczycieli w województwach podkarpackim, małopolskim i świętokrzyskim jest nieaktualny? - Rozszerzamy testowanie na całą Polskę. Kiedy nauczyciele zostaną zaszczepieni? - Nauczyciele są w pierwszej grupie. Zapisy ruszają 15 stycznia. Dobrze, że nauczyciele znaleźli się w tej grupie priorytetowej, ale pamiętajmy, że liczy ona 10 mln osób. Wśród nich jest 750 tys. nauczycieli i nauczycieli akademickich. Mam nadzieję, że chociaż najstarsi wiekiem zostaną zaszczepieni jeszcze w styczniu i lutym. Wszystko jednak zależy od dostaw szczepionek, a jak widzimy, ta sytuacja się zmienia bardzo dynamicznie. Mam też nadzieję, że dostawy szczepionek zostaną przyspieszone. W policji są już listy kolejności szczepień. Najpierw mają zostać zaszczepieni policjanci pierwszego kontaktu, później pozostali, a na końcu kadra kierownicza. Przygotowaliście podobne zestawienie? - Wszyscy nauczyciele są nauczycielami pierwszego kontaktu, więc nie można ich porównywać do policjantów. Bez wątpienia jednak w pierwszej kolejności będą szczepieni nauczyciele najstarsi wiekiem. Punktem odniesienia będzie wiek nauczyciela, a nie klasa, w której uczy. 19 stycznia ma pan przedstawić informację dotyczącą jakości podręczników. Jak jest z tą jakością i czy raport jest już gotowy? - Eksperci pracują i będziemy taki raport przedstawiać. Niektóre ich spostrzeżenia wskazują na kwestie wymagające wprowadzenia zmian w podręcznikach. Nie spodziewam się jednak jakiejś sensacji. Od początku pracy w resorcie przymierza się pan do zmian programowych. Na jakim to jest etapie? - Jesteśmy na etapie wstępnym. Organizujemy ekspertów, którzy będą pracować nad postulatami, które są do nas zgłaszane i nad zmianą podstawy programowej. Postulaty, dotyczą głównie zmniejszenia treści podstaw programowych. To już jednak rola ekspertów, a nie ministra. Mówił pan, że w kanonie lektur jest za mało tekstów Jana Pawła II. Podtrzymuje pan tę opinię? - Musimy spojrzeć szerzej na naszych wybitnych przodków, a było ich w historii wielu. Trzeba zapoznać dzieci i młodzież z ich wielkim dziedzictwem. Wydaje mi się, że choćby przy nauczaniu przedsiębiorczości można szerzej spojrzeć na katolicką naukę społeczną, a nauczanie o wolnym rynku, własności prywatnej, pracy, byłoby pożądane. W kanonie lektur są dwa teksty Jana Pawła II. Podobnie jest z noblistką Olgą Tokarczuk. - W Polskiej szkole jest miejsce dla wszystkich wybitnych Polaków. Zredukowaliście wymagania egzaminacyjne przed egzaminami w tym roku. Myślicie już nad podobnym rozwiązaniem przed egzaminami w 2022 roku? - Tak i będziemy o tym decydować już w tym roku. Wszystko będzie zależało od tego, jak będziemy wychodzić z epidemii. Jeśli koronawirus nie pozwoli nam na szybki powrót do szkół to jeszcze w tym roku szkolnym będziemy decydować, jak będzie wyglądał egzamin w 2022 roku. Kiedy można spodziewać się takiej decyzji? - Przed końcem tego roku szkolnego, tak by uczniowie wchodząc w nowy rok szkolny wiedzieli, z czym mają się zmierzyć. Decyzja zapadnie najpóźniej w czerwcu. Błędem było zamknięcie dzieci w domach na czas ferii w godzinach 8-16? Rząd wycofał się z tej decyzji i dzieci w tych godzinach będą mogły jednak wychodzić na dwór bez opieki dorosłego. - Ferie są skumulowane w jednym terminie. Dzieci są w domach, by ograniczyć mobilność i jednocześnie dać szansę na spłaszczenie zachorowań, co w konsekwencji może pozwolić na powrót do szkoły. Co do tego nie ma wątpliwości. Z tego samego powodu zachęcaliśmy, by dzieci nie wychodziły z domów w godzinach 8-16, ale w sytuacji, kiedy zamknięte są galerie handlowe, kina, teatry, to wydaje się, że ta decyzja była zbyt daleko idąca. Dlatego na prośbę różnych środowisk tę decyzję zmieniliśmy. Po tekście w Tygodniku Polsat News zapowiedział pan, że przyjrzy się sprawie handlowania sprawdzianami i pracami zaliczeniowymi. Macie już państwo jakieś spostrzeżenia? - Powiedziałem, że zorientujemy się, co możemy zrobić, by przeciwdziałać temu procederowi. W tej sprawie spotykam się z kuratorami w czwartek. Ta kwestia zostanie poruszona. Skala procederu nie wydaje się wielka, ale rozpoznanie tej sprawy jest konieczne. Z ustaleń parlamentarnego zespołu do spraw przyszłości edukacji wynika, że przerwa w edukacji stacjonarnej ma negatywny wpływ szczególnie na dzieci w relatywnie gorszej sytuacji edukacyjnej i społecznej. Chodzi szczególnie o uczniów ze specjalnymi potrzebami, niepełnosprawnościami oraz pochodzącymi z rodzin o niższych dochodach. Jak MEiN chce im pomóc? - Chcemy, by jak najszybciej wróciły do szkoły. Nic nie zastąpi nauczania stacjonarnego. Nauczanie zdalne jest przykrą koniecznością, bo nie ma innego wyjścia. Ta forma nauczania nie jest doskonała. Zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego wszystko, co robimy służy temu, by te niedoskonałości niwelować. Mamy świadomość, że jedyny sposób na zminimalizowanie nierówności to powrót do nauczania stacjonarnego. MEiN chce objąć dzieci i młodzież dodatkowym wsparciem psychologicznym? - To już się dzieje. Mamy pomoc psychologiczną, to bezpłatna infolinia, a także - od 1 stycznia br. również poradnia online. To także pomoc stacjonarna. Tę ostatnią będziemy rozszerzać. Psychologiczne konsekwencje pandemii będą miały miejsce. Takie sygnały docierają do mnie od rodziców, nauczycieli, dyrektorów i kuratorów. Mamy dostęp do badań, które pokazują, że sytuacja rozregulowania rytmu codziennego, braku wspólnoty, na pewno negatywnie wpłynie na młodzież. Dlatego też ta pomoc będzie konieczna. Pandemia wymusiła rewolucję cyfrową w polskiej szkole. Jest to największa wartość dodana, która zostanie po pandemii? - Chciałbym, żeby została w jak najmniejszym stopniu, bo to i tak przykra konieczność. Ale jednak niektóre elementy nauki zdalnej być może będą też kontynuowane po pandemii, ale w bardzo ograniczonej formie, bo nic nie zastąpi nauczania stacjonarnego, poczucia wspólnoty i bezpośredniego kontaktu ucznia z nauczycielem czy z rówieśnikami. Z pewnością wyasygnowanie ponad 1 miliarda złotych na infrastrukturę informatyczną w szkołach, z uwagi na pandemię i naukę zdalną, wiele zmieniło. Co do tego nie ma wątpliwości. Maciej Kopeć i Grzegorz Wrochna pożegnali się z pańskim resortem. Będą kolejne odejścia? - Nie planujemy innych zmian. Dlaczego odeszli akurat ci ministrowie? - Maciej Kopeć będzie się teraz udzielał w Fundacji Rozwoju Systemów Edukacji. Jest świetnym ekspertem, który wciąż będzie doradzał w MEiN. Liczę na stały i intensywny kontakt z jego strony. Grzegorz Wrochna jest natomiast znakomitym fizykiem i planuje pracę w tym zakresie. Co sądzi pan o szczepieniach poza kolejnością? - W mniejszym stopniu obwiniam tych, którzy się zaszczepili, a w zdecydowanie większym tych, którzy je zorganizowali. To przejaw braku odpowiedzialności. Zwłaszcza, że są to ludzie związani z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym, więc wiedza o tym, kto powinien być szczepiony w pierwszej kolejności, nie powinna być dla nich wiedzą tajemną. Rozmawiał Łukasz Szpyrka