"Jestem w domu z rodziną i czuję się bardzo dobrze. Dziś minął równy miesiąc, odkąd z wirusem znalazłem się w szpitalu. Moje leczenie trwało dość długo. Czeka mnie jeszcze leczenie domowe. Jestem szczęśliwy, że udało mi się z tego wyjść" - podkreślił Jarubas. Wiceprezes PSL po wykryciu u niego zakażenia koronawirusem, miesiąc temu trafił na oddział zakaźny Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. "Dotąd byłem dzieckiem szczęścia. Nigdy w życiu poważnie nie chorowałem, nie byłem w szpitalu. Pracę lekarzy, pielęgniarek, obsługi znałem przede wszystkim z ludzkich opinii i filmów. Dziś z perspektywy własnego doświadczenia muszę przyznać, że to prawdziwi bohaterowie. Jestem tym wszystkim ludziom naprawdę wdzięczny" - napisał. Dodał, że wychodząc ze szpitala "odebrał ważną życiową lekcję". "Zabrzmi banalnie: nikt z nas nie jest nieśmiertelny i nawet ci, którym nigdy w życiu nic nie dolegało, z dnia na dzień mogą stanąć na krawędzi. Dlatego warto cieszyć się życiem - każdym dniem, dbać o zdrowie, pielęgnować dobre relacje z innymi, rzetelnie pracować i mieć nadzieję w tych trudnych "beznadziejnych czasach"" - zaznaczył wiceprezes PSL.