Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku szuka 54 ratowników medycznych do dwóch szpitali tymczasowych. Z opublikowanego ogłoszenia wynika, że pracownicy mogą liczyć na wynagrodzenie w wysokości od 2255 do 2360 zł brutto. Ratownicy mają rozpocząć pracę 1 grudnia. Na razie zgłosiło się 10 osób.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku szuka w sumie 231 osób, które za dwa tygodnie (1 grudnia) mają rozpocząć pracę w dwóch szpitalach tymczasowych. Poszukiwani są m.in. ratownicy, pielęgniarki i sanitariusze. Wynagrodzenie? Z ogłoszenia wynika, że ratownik medyczny może liczyć na pensję brutto w wysokości 2255 - 2360 zł. W "opisie wynagrodzenia" dodano: "wyrównanie do 2600".
- Największe zainteresowanie jest pracą na stanowisku sekretarka medyczna, portier, salowa itd. Wpłynęło również siedem ofert od ratowników medycznych oraz trzech studentów ratownictwa medycznego, a także od siedmiu pielęgniarek i dwóch położnych - mówi Interii Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Zapytaliśmy, dlaczego proponowane stawki są niższe od obowiązującego dziś najniższego wynagrodzenia. - Każdy pracownik dostaje dodatek wyrównawczy do kwoty wynagrodzenia minimalnego, czyli 2600 zł - czyli otrzymuje nie mniej niż 2600 zł brutto. W ogłoszeniu podane zostały stawki wynagrodzenia zasadniczego obowiązujące w szpitalu. Ale, jak podkreślam, nikt w szpitalu nie otrzymuje mniej niż pensja minimalna zapisana w ustawie - tłumaczy Malinowska-Olczyk.
Świeżo zatrudnieni pracownicy na dodatek stażowy nie mają co liczyć. Ten w USK jest wypłacany po przepracowaniu pięciu lat. - Pracownicy medyczni będą mogli liczyć na dodatki za dyżury świąteczne, nocne, medyczne czy nadliczbowe. Ponadto pracownicy medyczni, czyli lekarze, pielęgniarki, ratownicy czy opiekunowie medyczni otrzymają dodatkowe świadczenie za pracę z pacjentem covidowym w wysokości 100 proc. pensji - tłumaczy Katarzyna Malinowska-Olczyk.
Wedle informacji przekazanych Interii przez rzeczniczkę prasową, średnia pensja pielęgniarki w białostockim szpitalu klinicznym waha się między 4-5,5 tys. zł brutto, a pensja ratownika medycznego wynosi od 3,3 do 4 tys. zł brutto.
Czy oferta z białostockiego szpitala jest atrakcyjna dla ratowników medycznych? - Podane przez szpital widełki płacowe są nielegalne z dwóch powodów. Jak wszyscy wiemy, w Polsce minimalna płaca to 2600 zł brutto, w ogłoszeniu podstawowa pensja jest niższa - mówi Interii Jan Stachurski, ratownik medyczny z Warszawy. I dodaje: - Proponowana pensja jest także niższa od tej, którą dopuszcza ustawa o zasadniczym wynagrodzeniu pracowników wykonujących zawody medyczne. Wszystko wskazuje na to, że szpital próbuje ominąć te regulacje wliczając do podstawy wynagrodzenia ewentualne dodatki.
Zdaniem Jana Stachurskiego, wynagrodzenia zasadnicze ratowników medycznych są bardzo niskie. Niższe od płac np. pielęgniarek pracujących na analogicznych stanowiskach, chociażby na SOR-ach. - Pielęgniarkom udało się wynegocjować z rządem, by dodatek za pracę został wliczony do podstawy wynagrodzenia. W przypadku ratowników medycznych ten dodatek wypłacany jest przez NFZ poza pensją. Z tego powodu nie jest uwzględniany przy dodatkach za dyżury nocne i świąteczne, które wylicza się na podstawie pensji podstawowej - tłumaczy ratownik medyczny.
Jan Stachurski przypomina, że ratownik medyczny może liczyć na dodatek w wysokości 1600 zł. - Mówimy o kwocie brutto brutto. To koszt po stronie pracodawcy, na konto pracownika trafia ok. 900 zł - mówi Stachurski.
Ratownik przypomina, że żaden dodatek nie przysługuje np. ratownikom medycznym, którzy organizują transport sanitarny między szpitalami. Często to bardzo trudne przypadki z udziałem pacjentów po zawałach czy udarach.
W przypadku ratowników medycznych, którzy nie pracują na SOR-ach i w szpitalach dodatek wynosi 1200 zł (brutto brutto).
- Dziś ratownik medyczny zatrudniony na etacie zarabia na rękę ok. 3000 zł. Problem w tym, że w większości przypadków ratownicy medyczni to firmy, które świadczą usługi dla pogotowia - mówi Stachurski. Przekonuje, że w warszawskim pogotowiu na etat, poza ratownikami-kierowcami, mogą liczyć nieliczni.
- Większość prowadzi swoje firmy. Zarabiają od 35 do 50 zł brutto za godzinę (w przypadku kierowników zespołów pracujących w zmniejszonym składzie) i sami opłacają ZUS i wszystkie świadczenia. Nie mają także prawa do płatnego urlopu - mówi ratownik medyczny.
Dodatkowym problemem, na który narzekają pracownicy jest sposób finansowania ustawowego obowiązku szkoleń. - Ratownicy medyczni regularnie odbywają najczęściej opłacane z własnej kieszeni kursy, które kosztują 800 zł. Tygodniowe kursy odbywają się w naszym czasie wolnym - relacjonuje Jan Stachurski.
Łukasz Grzesiczak