Chodzi o maseczki z Chin, które przyleciały do Polski 14 kwietnia na pokładzie największego samolotu świata - Antonowa An-225 Mrija. Na lotnisku sprzęt "odbierał" m.in. premier Mateusz Morawiecki. "Gazeta Wyborcza" podtrzymuje, że maseczki z Chin nie mają żadnych certyfikatów. Prezes KGHM Marcin Chludziński przekonywał, że zostały one certyfikowane przez amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA) - na dowód pokazywał zdjęcie. Dziennik twierdzi, że dotarł do dokumentu prezentowanego przez prezesa KGHM. "Niniejszy certyfikat jest jedynie powiadomieniem o zarejestrowaniu wyrobu medycznego. Nie stanowi on żadnych gwarancji i nie może być podstawą jakichkolwiek oświadczeń ani gwarancji" - czytamy w nim. "Zarejestrowanie nie oznacza zatwierdzenia lub dopuszczenia do obrotu" - powiedziała "GW" Brittney Manchester, rzecznik FDA. KGHM odmawia udostępnienia certyfikatów, a prezes Chludziński usunął z Twittera zdjęcia, które miały je dokumentować - podaje gazeta. Co na to państwowy koncern i jego prezes? "Coraz bardziej kłamliwe teksty, jutro okaże się, że w naszych kopalniach wyzyskujemy dzieci, a za dwa dni że reptilianie opanowali świat" - napisał Marcin Chludziński i zapowiedział pozew. Z kolei w oświadczeniu KGHM czytamy: "Kolejny fake news "Gazety Wyborczej". Przez niewiedzę i brak rzetelności - 'GW' wprowadza Polaków w błąd. Nie będzie oświadczeń, wyślemy pozew. Maseczki już pomagają w walce z kornawirusem, ich jakość jest potwierdzona badaniami. Hejt nie zatrzyma pomocy dla polskich szpitali".