Fryzjerzy na Łotwie przyjmują klientów na zamarzniętych jeziorach i w zaśnieżonych lasach. To protest przeciw pandemicznym obostrzeniom. Jeśli nie spowoduje zmian, sprawa może trafić do łotewskiego Trybunału Konstytucyjnego.
W związku z pandemią koronawirusa władze Łotwy zdecydowały o zamknięciu m.in. salonów fryzjerskich i spa. Działalność zakładów jest zawieszona od 21 grudnia. Ograniczono także spotkania na zewnątrz - do dwóch osób.
Mimo surowych restrykcji łotewscy fryzjerzy nie zamierzają się poddawać. W ramach protestu przeciwko przedłużającemu się zamknięciu ich biznesów zaczęli przyjmować klientów w zaśnieżonych lasach i na zamarzniętych jeziorach.
"Inaczej nie możemy działać" - mówi w rozmowie z AFP Diana Silina, fryzjerka biorąca udział w akcji. Podkreśla, że do takich działań zmusza pogarszająca się z każdym dniem sytuacja finansowa.
Przyjmowanie klientów w nietypowych okolicznościach przyrody to dopiero początek. Przedstawiciele branży zapowiadają, że jeśli rząd nie pozwoli im wrócić do pracy, złożą skargę w Trybunale Konstytucyjnym.