Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze: "Markus Soeder i inni premierzy krajów związkowych zrozumieli, że nadszedł czas pełnej mobilizacji. Podjęli oni drastyczne decyzje, aby nie doszło do okoliczności takich, jak we Włoszech - otoczenia całego kraju kordonem sanitarnym i ryzyka kolapsu gospodarki (...). Dlatego konsekwentne i prawidłowe jest to, że Bawaria, Nadrenia Północna-Westfalia, Szlezwik-Holsztyn i inne kraje związkowe zakazały w następnych tygodniach wszystkich wydarzeń i imprez przekraczających liczbę tysiąca uczestników. Teraz wszystko polega na tym, aby priorytetem przy zwalczaniu tej nieznanej choroby było spowolnienie jej rozprzestrzeniania się, by szpitale i personel zyskały na czasie i mogły lepiej przygotować się do epidemii, której punktu kulminacyjnego, zdaniem wirusologów, jeszcze nie osiągnęliśmy". Dziennik "Rhein-Neckar-Zeitung" z Heildelbergu ostrzega: "Epidemia wirusa dopiero zaczyna nabierać rozpędu. Dlatego dobrze się dzieje, że takie kraje jak Włochy podeszły z całą powagą do tego wyzwania. Dobrze, że Austria prowadzi ścisłe kontrole graniczne. Potrzebne jest zastanowienie się nad alternatywami dla zaplanowanego urlopu na <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wielkanoc,gsbi,4121" title="Wielkanoc" target="_blank">Wielkanoc</a>. Przy tym wszystkim powinna nam przyświecać jedna myśl: chodzi głównie o to, aby zahamować tempo rozprzestrzeniania się wirusa. Im spokojniej przebiegnie fala wirusa, tym większa szansa na przeżycie, szczególnie dla grupy wysokiego ryzyka: ludzi starszych i chorych. To powinno być wystarczającą zachętą do ograniczenia aktywności w czasie wolnym". Zdaniem "Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung": "Koronawirus będzie dla całego społeczeństwa gigantycznym wyzwaniem. Rząd i kraje związkowe starają się ograniczyć następstwa gospodarcze, jednak dla firm, sportu i sektora kultury będzie to okropne. Jednak bezpieczeństwo i ochrona życia ludzi muszą mieć absolutny priorytet. Najwyższy czas, żeby to do wszystkich dotarło". W podobnym tonie komentuje "Muenchner Merkur": "Do jednych z najbardziej złośliwych cech koronawirusa należy to, że pozbawia ludzi radości życia. Żadnych koncertów, kina, rozgrywek piłkarskich. W kolejce podmiejskiej jedzie z nami strach. Nawet rodzinne uroczystości z dziadkiem i babcią stają się nieoczekiwanie nieobliczalnym ryzykiem. Troska o kraj pokryła go jak skorupa lodowa, a zanim będzie dobrze, będzie jeszcze gorzej. To, czego potrzebują teraz ludzie i rynki, to optymizm, który nie jest karmiony ustępstwami, lecz który wynika z zaufania do działań rządu. Kraje mogą zdecydowanie zatrzymać wirusa, co pokazują sukcesy w Chinach i Korei Południowej. W tysiącach laboratoriów na świecie gorączkowo szuka się szczepionki i lekarstw. Na końcu determinacja i duch wynalazczości ludzi pokona koronawirusa". Natomiast "Mitteldeutsche Zeitung" z Halle krytykuje wcześniejsze zachowanie Chin: "Być może ta pandemia zostałaby zaoszczędzona reszcie świata, gdyby Chiny w grudniu 2019 r. tak żałośnie nie zawiodły, zmuszając jednego z lekarzy do milczenia. Chiny nie wystąpiły przeciwko zarazkowi, lecz przeciwko tym, którzy chcieli o nim mówić. Przeciwko koronawirusowi nie pomoże żaden dyktator. Już w średniowieczu nie brakowało kłamliwych władców, nieświadomych poddanych i tępych instynktów mas, które doprowadziły jeszcze do nasilenia efektów dżumy. Antidotum na to są: prawda, wyjaśnianie, odpowiedzialność własna i to na wszystkich płaszczyznach". Redakcja Polska Deutsche Welle