Po raz pierwszy od 33 lat brytyjska królowa Elżbieta II i książę Filip nie pojadą na Boże Narodzenie do wiejskiej posiadłości Sandringham, lecz pozostaną na zamku w Windsorze, gdzie spędzają większość czasu od początku epidemii - poinformował we wtorek (1 grudnia) Pałac Buckingham.
Od momentu, gdy w zeszłym tygodniu rząd ogłosił poluzowanie restrykcji epidemicznych na okres Bożego Narodzenia, w mediach rozpoczęły się spekulacje, gdzie i z kim święta będzie spędzać 94-letnia monarchini i jej 99-letni małżonek.
Zgodnie z ogłoszonymi zasadami w okresie od 23 do 27 grudnia trzy gospodarstwa domowe mogą stworzyć świąteczną "bańkę", w ramach której będą mogły razem przebywać w domu, na otwartym powietrzu bądź uczestniczyć w nabożeństwach.
"Po rozważeniu wszystkich stosownych rad królowa i książę Edynburga zdecydowali, że w tym roku spokojnie spędzą Boże Narodzenie w Windsorze" - poinformowała rzeczniczka Pałacu Buckingham. Po wybuchu epidemii królowa i książę Filip przenieśli się do Windsoru, który z racji mniej licznego personelu jest bezpieczniejszy niż Pałac Buckingham w Londynie. Monarchini większość obowiązków wykonuje zdalnie.
Jak podała stacja Sky News, najprawdopodobniej w którymś momencie okresu świątecznego królową i jej męża odwiedzi ich najstarszy syn, książę Karol wraz z księżną Camillą.
Rodzina królewska w przeszłości spędzała święta Bożego Narodzenia w zamku w Windsorze, ale zmieniło się to w 1988 roku, gdy był on remontowany. Od tamtej pory świąteczną siedzibą monarchini stała się posiadłości Sandringham w hrabstwie Norfolk we wschodniej Anglii.
Elementem świątecznej tradycji było uczestnictwo w bożonarodzeniowej mszy w miejscowym kościele św. Marii Magdaleny. Z tego powodu do wsi Sandringham przyjeżdżały tysiące osób, aby z bliska popatrzeć na rodzinę królewską.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński