Krzywa zakażeń we Włoszech spada, ale sytuacja jest nadal poważna - taką analizę danych epidemiologicznych przedstawił w sobotę (28 listopada) krajowy Instytut Służby Zdrowia. Podczas konferencji prasowej odnotowano też stabilizację we włoskich szpitalach.
Szef Instytutu Silvio Brusaferro oświadczył, że krzywa przedstawiająca wskaźnik łóżek zajętych przez pacjentów z COVID-19, zarówno na zwyczajnych oddziałach, jak i na intensywnej terapii, "zmierza ku spłaszczeniu". - Nadal notuje się natomiast bardzo wysoką liczbę zgonów - zaznaczył ekspert dzień po tym, gdy we Włoszech poinformowano o śmierci kolejnych 827 osób z powodu COVID-19.
W obliczu tych danych - podkreślił Brusaferro - "nie można być spokojnym".
Według przedstawionych danych z monitoringu epidemii średnia wieku osób zakażonych w kraju to obecnie 48 lat, a tych, którzy zmarli na COVID-19, to ponad 80 lat.
- Trzeba unikać wszystkich okazji do zgromadzeń i skupisk - zaapelował prezes Instytutu.
Jego zdaniem momentem, w którym krzywa zakażeń musi się obniżyć, powinno być Boże Narodzenie. - Przy obecnych danych bardzo trudno wyobrazić sobie jakiekolwiek masowe wyjazdy, skupiska czy wielkie zgromadzenia - oświadczył.
Uczestniczący w konferencji szef Rady Służby Zdrowia profesor Franco Locatelli podkreślił: - To będzie inne Boże Narodzenie, pierwsze i oby takie ostatnie, dzięki szczepionkom.
- Wszystko to, do czego byliśmy przyzwyczajeni w sylwestra, nie będzie mogło się wydarzyć. To byłoby niewyobrażalne i nie do przyjęcia - dodał.
- Trzeba z absolutną jasnością powiedzieć, że uroczystości religijne muszą odbywać się w zgodzie z krokami uzgodnionymi z Konferencją Episkopatu po to, by zapobiegać tworzeniu się ognisk zakażeń i szerzeniu wirusa - oświadczył profesor Locatelli.
Wyraził też przekonanie, że obecna sytuacja nie pozwala na otwarcie stoków narciarskich.
Z Rzymu Sylwia Wysocka