Doktor Stella Immanuel zwróciła uwagę Donalda Trumpa swoimi teoriami na temat koronawirusa. Wraz z innymi osobami, podającymi się za lekarzy, w internetowym wideo oświadczyła, że noszenie masek jest niepotrzebne i że istnieje lek na COVID-19 - hydroksychlorochina. Obie tezy są sprzeczne z oficjalnym stanowiskiem administracji Donalda Trumpa. Badania również nie potwierdzają skuteczności hydroksychlorochini. Naukowcy z Oksfordu określili ją jako "bezużyteczną" w leczeniu COVID-19. Donald Trump udostępnił wideo z udziałem Immanuel, jednak zostało ono zablokowane w mediach społecznościowych ze względu na propagowanie fałszywych informacji. Na konferencji prasowej prezydent USA dziwił się, że wideo zostało usunięte. Autorów nagrania nazwał "szanowanymi lekarzami", zachwalał też Immanuel jako "wspaniałą". Gdy dziennikarze przytoczyli prezydentowi inne tezy tej osoby, Trump odparł: "Może tak było, może nie, ale powiem jedno. Wystąpiła z innymi lekarzami. To wielcy fani hydroksychlorochiny i pomyślałem, że [Immanuel] bardzo imponuje, nie wiem, z jakiego kraju pochodzi, ale mówiła, że odnosi wielkie sukcesy z setkami różnych pacjentów. Uznałem, że jej głos jest ważny, ale nic o niej nie wiem" - sprecyzował prezydent. Donald Trump był też pytany o badanie, z którego wynika, że tylko 26 proc. ufa prezydentowi w kwestii przedstawiania wiarygodnych informacji na temat koronawirusa, a 67 proc. ufa doktorowi Anthony'emu Fauciemu - znanemu lekarzowi specjalizującemu się w chorobach zakaźnych. "On ma wysoki wskaźnik [zaufania], więc dlaczego ja go nie mam? Wskaźnik mojej administracji powinien być bardzo wysoki. Współpracujemy blisko z doktorem Faucim i doktor Birx także, i nagle wszyscy ich cenią, ale nikt mnie nie lubi? To wyłącznie kwestia mojej osobowości" - ocenił Donald Trump.