Wieczorem, o godz. 21, autobusy były mniej więcej tak samo przepełnione, jak o 9 rano. Pasażerami linii 60, łączącej rogatkę Montmartre z cmentarzem Pere-Lachaise, byli głównie pracownicy sklepów, którzy pracowali do 20. Nie brakło przechodniów na avenue de la Vilette. Przeważająca większość z nich pochodziła z Afryki. Z Wybrzeża Kości Słoniowej przyjechał spotkany przed japońską restauracją Petit Naka, dwudziestoletni Suliman, dostawca jedzenia. - Mam pracy na całą noc - powiedział. - Pełno jest zamówień, ludzie odbijają sobie brak restauracji - dodał. Zapytany, jak odbywają się kontrole policyjne, odparł, że jeszcze nie spotkał żadnego patrolu. - Na ogół dają nam spokój i nie żądają zaświadczeń - dodał, nawiązując do obowiązujących do poniedziałku, własnoręcznie przepisywanych, wypełnianych lub załadowywanych na telefon, zaświadczeń z powodem i godziną wyjścia. O godz. 22 dwie panie spokojnie rozmawiające przed otwartym autem, na pytanie, co robią o tej porze na ulicy, pokazały na szyld sklepu z czekoladą. - Dopiero podliczyliśmy kasę - zaśmiała się jedna z nich. Zapytana o zaświadczenie, wskazała na sąsiednią bramę i powiedziała: - Myślę, że taki dystans mogę przebyć bez formalności. Natomiast właścicielka samochodu wyjęła telefon. - Jest, jest tu - zapewniła. Zaczepiony na place de Fetes, czyli placu Zabaw, student szkoły filmowej Vincent aż się żachnął. - Wyszedłem się trochę przewietrzyć, zupełnie zapomniałem, że wprowadzili godzinę policyjną. Już wracam do domu - zapewnił i zrobił w tył zwrot. "Gliniarze są sympatyczni" Na ulicy Compans młody mężczyzna, który wysiadł z samochodu, by złapać pakunek zrzucony z okna na drugim piętrze, powiedział, że na imię ma Stephane. Czy ma zaświadczenie? - W popłochu tu przyjechałem do szwagierki, bo zabrakło nam pieluch dla dziecka. Nie myślałem o zaświadczeniach - tłumaczył. - Nie będę pokazywał żadnych ausweisów - z oburzeniem wykrzyknął Jean-Dominique Rivault, który przestawił się jako emerytowany dyrektor agencji bankowej. Przechadzał się z psem, co jest mimo godziny policyjnej dozwolone, ale wymaga nowej wersji zaświadczenia, która w poniedziałek o północy pojawiła się na stronie francuskiego MSW. Przed ogrodzeniem Buttes Chaumont, jednego z największych i najbardziej malowniczych parków Paryża, czwórka mężczyzn, korzystając z jasnego ulicznego oświetlenia, jak gdyby nigdy nic grała w petanque, czyli w kule. Na wspomnienie o godzinie policyjnej tylko się roześmieli. Nie obawiają się 135 euro grzywny? - Gliniarze są sympatyczni - odpowiedział jeden z nich.