John Kerry i chińscy przywódcy, z którymi wcześniej rozmawiał, zgodzili się, że Amerykanie i Chińczycy muszą podjąć skoordynowane wysiłki na rzecz denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Chiny są uważane za głównego sojusznika Korei Północnej, która w ostatnich tygodniach doprowadziła do gwałtownej eskalacji napięcia na Półwyspie. John Kerry był w Pekinie, by poprosić chińskich przywódców o wywarcie nacisku na północnokoreańskie władze.Z kolei podczas wcześniejszej wizyty w Seulu amerykański sekretarz stanu oświadczył, że Korea Północna nie będzie akceptowana jako państwo nuklearne. Zapewnił też, że Stany Zjednoczone są gotowe bronić swego sojusznika, jakim jest <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-korea-poludniowa,gsbi,4316" title="Korea Południowa" target="_blank">Korea Południowa</a>.John Kerry ostrzegł, że jeśli Korea Północna zdecyduje się na odpalenie rakiet, to popełni "ogromny błąd". "Kim Dzong Un prawdopodobnie zdaje sobie sprawę z tego, co będzie rezultatem konfliktu" - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji.