W czwartek w Katowicach, podczas uroczystej zbiórki z okazji Święta Niepodległości, odznaczenia wręczono łącznie ponad 300 strażakom państwowej i ochotniczych straży pożarnych. Najważniejsze z nich, przyznane przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, odebrał Gwizda - strażak z jednostki w Zawierciu. W marcu 2012 r. po zderzeniu pociągów we wsi Chałupki niedaleko Szczekocin dowodził on strażakami przy jednym ze zmiażdżonych wagonów. - Pokonując trudne warunki, niestabilność blach, utrudniony dostęp do wagonów na nasypie kolejowym, z dużym zaangażowaniem i poświęceniem od pierwszych chwil niósł pomoc rannym - powiedział rzecznik śląskiej straży pożarnej starszy brygadier Jarosław Wojtasik. Strażacy wezwani do akcji przy pomocy sprzętu hydraulicznego uwalniali poszkodowanych w katastrofie. Asp. sztab. Gwizda udzielał pasażerom pierwszej pomocy i wspierał psychicznie uwięzionych we wraku pociągu. - Ofiarnie i profesjonalnie ratował ludzkie życie i zdrowie. Działając w ekstremalnie trudnych warunkach potrafił zadbać o bezpieczeństwo poszkodowanych, jak również podległych mu strażaków - zaznaczył Wojtasik. Podkreślił, że to właśnie dzięki wielkiemu zaangażowaniu ratowników akcja po katastrofie została później tak wysoko oceniona przez przełożonych i władze. 3 marca 2012 roku w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa-Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. W katastrofie zginęło 16 osób, a obrażenia odniosło ponad 90. Śledztwo dotyczące katastrofy prowadzi częstochowska prokuratura, która przedstawiła zarzuty dwóm osobom. Jedna z nich to dyżurny ruchu ze Starzyn, który - według prokuratury - doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. Drugą podejrzaną jest dyżurna ruchu z miejscowości Sprowa. Zdaniem prokuratury wydała ona zezwolenie na wjazd pociągu relacji Przemyśl-Warszawa na tor, po którym jechał już pociąg z Warszawy do Krakowa. Obojgu dyżurnym postawiono zarzuty nieumyślnego spowodowania katastrofy kolejowej.