Do tragedii doszło na rogatkach miasta. Jadący z Madrytu, ekspresowy pociąg wjechał w zakręt z nadmierną prędkością i wypadł z szyn. Przez 10 miesięcy dochodzenia jedynym podejrzanym był Francisco Jose Garzon - maszynista, który nie wyhamował na czas składu i któremu zarzucono nieumyślne zabójstwo. Sędzia uważa, że winę ponoszą też były dyrektor Adif - państwowej firmy zarządzającej siecią kolejową, szef jej działu bezpieczeństwa oraz 9 pracowników. To oni dopuścili do użytkowania odcinek do Santiago de Compostela, mimo że brakowało na nim systemu bezpieczeństwa, który wyhamowuje pociąg, gdy ten jedzie zbyt szybko. Prowadzący sprawę oskarżył ich o współudział po przeanalizowaniu raportów 4 niezależnych ekspertów. Uznali oni, że brak systemu był jedną z dwóch, najważniejszych przyczyn wypadku. Opinię podzieliły rodziny ofiar wypadku, które domagają się utworzenia komisji parlamentarnej, by ta zbadałaby wszystkie okoliczności tragedii.