- Działanie przy przełączniku wysokości może być jedynie zamierzonym działaniem - powiedział na konferencji prasowej francuski prokurator Brice Robin. Jak relacjonował Robin, po chwili słychać kapitana rejsu, który puka do drzwi kabiny i zagląda przez wizjer, a więc "jest teoretycznie zauważony przez drugiego pilota". Na wezwania kapitana drugi pilot nie odpowiada. - W kabinie słychać głos ludzkiego oddechu i będzie go słychać do momentu uderzenia. Oznacza to, że drugi pilot był do momentu katastrofy żywy. Oddychał normalnie, nie jest to oddech kogoś, kto np. miał zawał - zaznaczył. - Słychać też później wieżę kontroli lotów z Marsylii. Ta kilka razy wzywa pilota, ale ten nie odpowiada - przedstawiał dalej zapis z rejestratora prokurator. - Działanie drugiego pilota można zinterpretować jako wolę zniszczenia samolotu. Mogę powiedzieć, że pilot świadomie spowodował utratę wysokości. Poprzez świadomie zaniechanie odmówił otwarcia drzwi kokpitu kapitanowi, odmówił otwarcia drzwi i przełączył guzik powodujący utratę wysokości. Samolot z 12 tys. m zszedł na 1,5 tys. metrów z powodów dla nas kompletnie niewiadomych - oświadczył prok. Robin. Samolot Airbus A-320 rozbił się przedwczoraj we francuskich Alpach. W katastrofie zginęło 144 pasażerów i sześciu członków załogi.