Do tej pory odnaleziono jedynie zapis rozmów z kabiny pilotów. Skrzynka jest uszkodzona, ale śledczym udało się odtworzyć część nagrań. Dziennik "The New York Times" twierdzi, że wynika z nich, iż tuż przed katastrofą jeden z pilotów wyszedł z kabiny, zastrzasnął drzwi i nie mógł wrócić. Ekipom ratunkowym w Seyne Les Alpes pomagają także mieszkańcy. Wielu z nich wciąż nie może uwierzyć w ogrom tragedii. - Jesteśmy zaskoczeni, że to stało się u nas. W dodatku rozbił się samolot tak ważnej niemieckiej firmy - mówi wysłannikowi Polskiego Radia jeden z mieszkanców, David. Jak relacjonuje z francuskiego Seyne Les Alpes specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, dzisiaj na miejsce mają przyjechać kolejne rodziny ofiar katastrofy. Będą one chciały zobaczyć, gdzie zginęli ich krewni, ale mają także pomóc w identyfikacji zwłok poprzez kod DNA. Dla rodzin w całej okolicy przygotowano kilkaset miejsc noclegowych. W wypadku we francuskich Alpach zginęło 150 osób 15 narodowości. Niemal połowa ofiar to Niemcy, a ponad 50 zabitych to Hiszpanie. Zginął także niemowlak mający polskie obywatelstwo.