Przez 11 ostatnich minut lotu Airbusa 320 Andreas Lubitz prowadził siebie i 149 pasażerów na śmierć. Jednak 90 sekund przed katastrofą zrobił coś, co może świadczyć o tym, że się rozmyślił – pisze niemiecki "Bild".
Odczyt czarnych skrzynek samolotu niemieckich linii Germanwings wskazuje, że Andreas Lubitz wykonał manewr świadczący o tym, że w ostatniej chwili pożałował swojej decyzji.
O godzinie 10:29 zamknął drzwi do kokpitu przed kapitanem Patrickiem Sondheimerem i nastawił autopilota na zniżanie maszyny. Ale na 90 sekund przed tym, jak maszyna uderzyła w zbocze alpejskiego stoku, Lubitz zaczął manipulować dźwignią, która kontroluje kierunek lotu. W ostatniej chwili próbował podnieść maszynę. Nie zrobił tego wystarczająco mocno, by wyłączyć autopilota - pisze "Bild".
"Przestraszył się śmierci? Spanikował" - pyta retorycznie gazeta.
24 marca we francuskich Alpach podczas powrotnego lotu z Barcelony do Duesseldorfu w katastrofie Airbusa 320 zginęło 150 osób, głównie obywatele Niemiec i Hiszpanii.
(j.)
Strach przed śmiercią czy zaplanowane działanie? Dołącz do dyskusji!