Jak oświadczył w środę Cristobal Montoro, minister skarbu w rządzie premiera Mariano Rajoya, kontrola finansów katalońskiej administracji regionalnej ma charakter "bezterminowy" i będzie trwała "tak długo, jak będzie trzeba". Ma to służyć, jak podkreślił, zagwarantowaniu przestrzegania obowiązującego prawa. Oznacza to, iż rząd w Madrycie przejmie funkcje bezpośredniego "płatnika" i będzie odtąd sam decydował o sposobie wydatkowania 1,4 miliarda euro miesięcznie, to jest kwoty, którą dysponował dotąd Generalitat, rząd regionalnej autonomii katalońskiej, na utrzymanie służb publicznych, opiekę zdrowotną, edukację i świadczenia socjalne. Hiszpańska agencja EFE komentuje tę decyzję rządu w Madrycie jako sposób zapobieżenia wykorzystaniu pieniędzy z katalońskiego budżetu na przeprowadzenie referendum w sprawie niepodległości tego regionu. Katalonia jest najbogatszym regionem Hiszpanii, a jej PKB stanowiło w ub. roku 18,9 proc. całego hiszpańskiego PKB. Apel hiszpańskiego premiera Premier Hiszpanii Mariano Rajoy wezwał w środę regionalnych przywódców Katalonii do rezygnacji z planowanego referendum w sprawie jej niepodległości, które jego zdaniem oznaczałoby złamanie obowiązującego prawa. "Nie idźcie dalej. Wróćcie do prawa i demokracji. To referendum jest chimerą" - powiedział Rajoy w transmitowanym przez telewizję przemówieniu. Dodał, że jakiekolwiek działanie łamiące prawo spotka się ze stosowną odpowiedzią. Hiszpański Trybunał Konstytucyjny zawiesił wyznaczone na 1 października referendum po zaskarżeniu jego legalności przez rząd. Zdaniem rządu głosowanie takie byłoby sprzeczne z uchwaloną w 1978 roku konstytucją Hiszpanii, która deklaruje niepodzielność terytorium państwa. Na mocy artykułu 155 ustawy zasadniczej rząd Hiszpanii może zawieszać uprawnienia wykonawcze rządów regionalnych. Na razie nie skorzystał z tej opcji, starając się udaremnić referendum na drodze sądowej.