Yildirim odniósł się w ten sposób do czwartkowej rezolucji Parlamentu Europejskiego wzywającej do zamrożenia negocjacji ws. przystąpienia Turcji do UE ze względu na czystki polityczne, jakie przeprowadza Ankara od lipcowego nieudanego zamachu stanu. - Jesteśmy jednym z czynników, które chronią Europę. Jeśli uchodźcy przedrą się (przez Turcję), to zaleją Europę i przejmą kontrolę. A Turcja temu zapobiega - powiedział Yildirim w wystąpieniu telewizyjnym. "Przyjmuję do wiadomości, że zerwanie więzi z Europą zaszkodzi Turcji, ale dla Europy byłoby to pięcio- lub sześciokrotnie bardziej szkodliwe" - dodał. Wcześniej w czwartek premier powiedział, że więzi łączące Turcję z Unią już są nadwerężone i głos PE dotyczący zamrożenia negocjacji jest bez znaczenia. Europosłowie podkreślili w swej rezolucji, że UE i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-parlament-europejski,gsbi,37" title="Parlament Europejski" target="_blank">Parlament Europejski</a> potępiły próbę zamachu stanu w Turcji z 15 lipca i uznały, że władze tureckie mają prawo postawić przed sądem osoby za to odpowiedzialne. Ocenili jednak, że "środki represyjne wprowadzone przez rząd turecki na mocy stanu wyjątkowego są niewspółmierne oraz naruszają podstawowe prawa i swobody chronione turecką konstytucją, a także demokratyczne wartości, na których opiera się Unia Europejska". Negocjacje akcesyjne UE-Turcja zostały otwarte w 2005 roku; od tamtej pory postęp w rozmowach jest niewielki.