Z szeregów opozycyjnej prawicy kierowane są apele o blokadę morską Włoch. Ta misja nie będzie miała takiego celu - wyjaśnia rząd. Szczegóły działań włoskiej marynarki z udziałem kilkuset ludzi i wspieranej przez samoloty zostaną przedstawione we wtorek w parlamencie w Rzymie, który musi zaaprobować misję. Rząd w przyjętej w piątek uchwale zdecydował, że działania te mają stanowić wsparcie dla służb libijskich. Po kilku latach chaosu i bezprawia w Libii, na mocy lutowych porozumień z nalegającymi na nie władzami Włoch, Straż Przybrzeżna wznowiła kontrole libijskich granic. To stamtąd odpływają niemal wszyscy migranci przybywający do Włoch. Libijczycy w ostatnich miesiącach zatrzymali na swoich wodach wiele łodzi i pontonów, a zabranych z nich ludzi odstawili z powrotem na wybrzeże swego kraju. Teraz mają wesprzeć ich Włosi ze swymi okrętami, stacjonującymi być może na wodach libijskich, by możliwie najwcześniej zablokować exodus. Dowody determinacji pokazują także władze Libii, o czym świadczy ujawnione przez Ansę stanowisko premiera Fajiza as-Saradża, który zwrócił się z wnioskiem o "wykorzystanie lotnictwa wojskowego" w walce z przemytnikami. Rząd Paolo Gentiloniego wyjaśnia, że misja będzie odpowiedzią na prośbę libijskich władz o wsparcie i pomoc. Gabinet przedstawia ją jako kolejne ważne narzędzie do walki z procederem przemytu migrantów w sytuacji, która wymknęła się spod kontroli. W tym roku padnie kolejny rekord; do Włoch od stycznia przybyło prawie 95 tysięcy migrantów, a liczba ta według prognoz może do grudnia sięgnąć 200 tysięcy. Ośrodki dla migrantów i osób ubiegających się o azyl są przepełnione, dla następnych przybyszów brakuje miejsc, a w niektórych miejscowościach wybuchają protesty przeciwko ich obecności.