O sprawie informuje brytyjski "Guardian". Minister sprawiedliwości w gabinecie cieni laburzystów, wybrana z Cardiff Jo Stevens, rozmawiała już z przedstawicielami prywatnej firmy Clearsprings Ready Homes, zakontraktowanej przez rząd do kwaterowania ubiegających się o azyl uchodźców. Po interwencji Stevens firma zapowiedziała, że zrezygnuje z opasek na rzecz identyfikatorów ze zdjęciem, które będzie można nosić w kieszeni. Rząd Davida Camerona będzie musiał jednak wytłumaczyć, jak to się stało, że dopuszczono do praktyki przywołującej bardzo niepokojące skojarzenia. Na poniedziałek zaplanowano posiedzenie w tej właśnie sprawie. Skandal z opaskami przypomina sytuację w Middlesbrough, gdzie domy uchodźców malowane były na czerwono, co ułatwiało zadanie grupom opryszków napadającym na imigrantów. Uchodźcy z Cardiff przyznają, że noszenie opasek narażało ich na agresję - głównie werbalną - ze strony części mieszkańców. Z kolei zerwanie opaski sprawiało, że nie wydawano im jedzenia. Dodajmy, że ubiegający się o azyl nie mogą podejmować pracy, nie przysługują im także normalne świadczenia socjalne. Problem stygmatyzowania uchodźców był wielokrotnie zgłaszany wspomnianej firmie, jednak dopiero teraz zdecydowano się zareagować na te skargi.