Po półtoragodzinnej rozmowie z ministrem Waszczykowskim w gmachu włoskiego MSZ Paolo Gentiloni oświadczył na konferencji prasowej, że utrzymują się różnice w podejściu rządów obu krajów do uzgodnionej na forum UE sprawy relokacji kwot migrantów w krajach członkowskich. "Ta różnica nie powinna uniemożliwiać realizacji zamiaru współpracy" naszych krajów - powiedział szef włoskiego MSZ. Przypomniał stanowisko strony włoskiej, że kwestia relokacji, choć złożona, jest "słusznym" rozwiązaniem obecnego kryzysu. "Polska nie podziela tej drogi" - zauważył Gentiloni, dodając, że jego rząd przyjmuje do wiadomości odmienne stanowisko Warszawy. Minister Waszczykowski odniósł się do niedawnych słów premiera Matteo Renziego, który wyraził opinię, że należy obciąć unijne fundusze krajom, które nie okazują solidarności w kwestii rozwiązywania obecnego kryzysu z napływem uchodźców. "My nie zgadzamy się na łączenie różnych polityk, czyli kwestii funduszy strukturalnych z kwestiami migrantów czy uchodźców. To są dwie różne polityki Unii Europejskiej, których nie można łączyć w ramach koncepcji solidarności" - oświadczył szef polskiego MSZ. Dodał, że "można by też łączyć kwestię solidarności w ramach NATO czy solidarności energetycznej". "Solidarność musi iść w obu kierunkach. My z wami, wy z nami" - mówił Waszczykowski. Jego zdaniem kwestia migrantów czy uchodźców powinna być rozwiązywana "tam, gdzie się rodzi", to znaczy trzeba przyczynić się rozwiązywania konfliktów, które są przyczyną fali uchodźców. Dodał, że należy pomagać uchodźcom w "krajach bezpiecznych", do których już uciekli. W tym kontekście wymienił Turcję, Liban i Jordanię. "Jesteśmy sceptyczni co do kwestii przymusowej relokacji. Po pierwsze uważamy, że Polska nie może być ojczyzną przymusowej relokacji, bo to się źle kojarzy. Ze względu na naszą tragiczną historię nie zafundujemy nikomu losu przymusowego przesiedlenia" - mówił Waszczykowski. Dodał, że uchodźcy i migranci przyjeżdżają tam, gdzie jest praca, a w Polsce - dodał - pracy w takiej skali nie ma. Zauważył ponadto, że uchodźcy chcą być w innych krajach, gdzie gwarantuje się im wyższe zasiłki. "Jest oczywiste, że nawet jeśli dobrowolnie przyjadą do nas, to dowiedziawszy się, jakie są zabezpieczenia socjalne w krajach ościennych, np. w Niemczech, zaraz do tych krajów przybędą, a my nie będziemy mogli ich w Polsce zatrzymać" - powiedział szef polskiego MSZ. "Przecież nie stworzymy strzeżonych obozów dla uchodźców" - dodał. Z Rzymu Sylwia Wysocka