Organizacja poinformowała na Twitterze, że w czwartek uratowano 55 osób, w tym dwoje dzieci z tonącej tratwy, a w nocy kolejnych 68 migrantów z drugiej łodzi. Według organizacji wśród uratowanych są dwie kobiety w zaawansowanej ciąży, a wiele osób ma na ciele oznaki przemocy, której doświadczyli w Libii przed rozpoczęciem przeprawy przez Morze Śródziemne. Statek Open Arms płynie na północ w poszukiwaniu portu, w którym mógłby wysadzić migrantów. Jak napisał na Twitterze założyciel organizacji Oscar Camps, we Włoszech działaczom grozi grzywna w wys. 50 tys. euro i konfiskata statku, jeśli wpłynie on na włoskie wody. Włoski minister spraw wewnętrznych <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-matteo-salvini,gsbi,1065" title="Matteo Salvini" target="_blank">Matteo Salvini</a>, lider prawicowej Ligi, zajmuje twarde stanowisko wobec problemu migrantów przybywających do włoskich wybrzeży i w czwartek zapowiedział, że statki wpływające z nimi na wody włoskie będą konfiskowane. Open Arms dostało w tym roku zakaz prowadzenia działalności na Morzu Śródziemnym, gdy hiszpańska administracja morska poinformowała, że organizacja narusza umowy międzynarodowe, zgodnie z którymi uratowanych migrantów należy transportować do najbliższego dostępnego portu.