Do zamieszek doszło w ośrodku w miejscowości Moria na Lesbos. Grupa około 50 migrantów zbuntowała się i podpaliła śmietniki w kilku miejscach w ośrodku. Niszczyli to, co znajdowało się wokół - donosi Polskie Radio. Migranci żądali natychmiastowego przewiezienia ich do Grecji kontynentalnej. Lokalny portal informacyjny donosił, że policja użyła gazu łzawiącego i granatów błyskowych, aby rozproszyć tłum - pisze Reuters. Lekarze bez Granic napisali na Twitterze, że z powodu zamieszek konieczna była ewakuacja około 200 osób. Wśród 11 rannych są dzieci i kobiety w ciąży. Pretekstem do zajść była próba samobójcza 19-letniego Syryjczyka, który w poniedziałek rzucił się na słup wysokiego napięcia w proteście przeciwko powolnej procedurze azylowej. Każde podanie o azyl zgodnie z prawem musi być rozpatrzone indywidualnie, a migranci mogą odwołać się od negatywnej decyzji do wyższej instancji. To powoduje, że często przebywają na Lesbos miesiącami. Funkcjonariusze podkreślają, że z powodu przeludnienia w ośrodku Moria, wśród kilku tysięcy osób zawsze znajdzie się grupa, która wykorzysta każdy incydent, aby wszcząć zajścia. Często cierpią na tym inni uchodźcy. Jak pisze Reuters, w Morii przebywa obecnie ponad 5 tys. migrantów, czyli dwa razy więcej, niż może pomieścić ośrodek. Protesty dotyczące warunków życia w ośrodku nie są rzadkością, ale starcia, do których doszło w nocy ze środy na czwartek, należą do najpoważniejszych od miesięcy.