Konrad Szymański pytany, kiedy do Polski trafią pierwsze relokowane osoby, zaznaczył, że trudno wskazać konkretną datę. Powtórzył też, że decyzja podjęta przez poprzednią ekipę okazała się "błędna i niesensowna", ponieważ "nikt w UE nie jest w stanie się z niej wywiązać". Dowodem na prawdziwość tej tezy - jak wskazywał minister - jest choćby fakt, że jak dotąd udało się relokować bardzo niewiele osób. Pełnomocnik prezesa Rady Ministrów ds. Rady Europejskiej w bardzo krytycznych słowach ocenił też rozmowy dotyczące rozdziału uchodźców. W jego ocenie nie przyniosły one pożądanych rezultatów, a czas na nie przeznaczony można określić jako "stracony". - Mechanizm relokacji w UE jest systemem toksycznym, wprowadzającym bardzo duże napięcia wewnętrzne. Zapłaciliśmy bardzo dużą cenę polityczną, a ten mechanizm wcale nie rozwiązuje problemu migracji, nawet gdyby udało się relokować wszystkie 160 tys. osób. To jest ślepa uliczka - wyjaśniał na antenie TVN24. "Możemy sami decydować, kogo w Polsce chcemy" W ocenie Konrada Szymańskiego, mimo podjętej przez rząd Ewy Kopacz decyzji Polska nie wypuściła jeszcze z rąk wszystkich instrumentów polityki migracyjnej i azylowej. - Cały czas możemy sami decydować, kogo w Polsce chcemy, mamy swoje kryteria, prowadzimy politykę uchodźczą nie od dziś, mamy prawo do swoich preferencji - argumentował. Szymański odniósł się też do zarzutów kierowanych pod adresem Polski, jakoby wykazywała się niechęcią wobec przyjmowania uchodźców. Jego zdaniem, Warszawa wcale "nie jest odwrócona bokiem" do problemu masowego napływu migrantów i aktywnie uczestniczy w tworzeniu unijnej polityki dotyczącej ochrony zewnętrznych granic UE. Powtórzył też, że Warszawa nie zamierza uchylać się od obowiązku przyjmowania uchodźców, ale jednocześnie zaznaczył, że osoby osoby relokowane do Polski "muszą spełniać kryteria polskiej polityki migracyjnej". W opinii ministra ds. europejskich najważniejszym problemem, z którym musi poradzić sobie UE, jest skuteczna ochrona zewnętrznej unijnej granicy. - Jeśli nie będzie efektywnej kontroli zewnętrznej granicy UE, to wiele krajów będzie postulowało, by zamknąć strefę Schengen, a duża grupa społeczeństw zachodnich będzie miała uzasadnione poczucie braku bezpieczeństwa. To zniszczy projekt europejski - zauważył.