Mimo dobrej pogody w poprzednich dwóch tygodniach napływ migrantów na greckie wyspy był niewielki. Oznacza to, że warunki atmosferyczne nie są głównym czynnikiem, który decyduje o tym, ile łodzi z uchodźcami wypłynie danego dnia z tureckiego wybrzeża. Funkcjonariusze na Lesbos powiedzieli Polskiemu Radiu, że wiedzą, skąd przypływają łodzie. W praktyce oznacza to, że łatwo jest kontrolować tamte miejsca. Chociaż tysiące migrantów zostało przewiezionych z wysp do Grecji kontynentalnej, nadal z powodu przeludnienia trudne warunki panują szczególnie na Lesbos. W lokalnym ośrodku dla migrantów Moria, który mieści trzy tys. osób, przebywa ponad pięć tys. Syryjczycy stanowią prawie 40 proc. tych, którzy się tam rejestrują. 18 proc. stanowią Afgańczycy, 14 proc. - obywatele Iraku. Przybywa też migrantów z krajów afrykańskich, zwłaszcza z Kongo. Burmistrz Lesbos wielokrotnie pytał, czy wciąż obowiązuje unijno-tureckie porozumienie w sprawie migracji. Funkcjonariusze podkreślają, że Turcja działa tak, aby UE nie oskarżyła jej, że nie dotrzymuje z tego powodu warunków porozumienia, a jednocześnie pokazuje, że ma wpływ na sytuację.