Do Brukseli przylecą jutro przywódcy ośmiu unijnych krajów - Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Niemiec, Rumunii, Słowenii i Węgier. Będą także delegacje dwóch krajów spoza Wspólnoty - Serbii i Macedonii.. Na Bałkanach znowu jest niespokojnie. Po zamknięciu przez Węgry granicy z Serbią, a ostatnio także z Chorwacją, migranci zaczęli docierać do niewielkiej Słowenii. Budapeszt jest krytykowany, a Lublana i Zagrzeb obarczają się wzajemnie winą za narastający problem. W obawie przed eskalacja z użyciem siły na granicach szef Komisji postanowił zwołać nadzwyczajne spotkanie. - Ostatnie tygodnie pokazały, że nie uda się rozwiązać kryzysu migracyjnego na poziomie narodowym. Żaden kraj nie może przerzucać odpowiedzialności na sąsiadów. Tylko wspólne działania mogą być skuteczne - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. W sprawie organizacji mini szczytu trudno nie dostrzec jednak rywalizacji między instytucjami. Szef Komisji Jean-Claude Juncker sam zwołał naradę, choć organizowanie spotkań z udziałem przywódców to kompetencja przewodniczącego Rady Europejskiej, Donalda Tuska.