"Nie może być krajów, które ciągną ogromne korzyści z solidarności UE, ale bronią energicznie swoich egoistycznych interesów, gdy chodzi o sprawy związane z imigracją" - oświadczył prezydent Francji na konferencji prasowej w Pałacu Elizejskim. Francuski przywódca wezwał do "finansowej solidarności". "Jestem za wprowadzeniem sankcji w razie braku solidarności (krajów UE ws. migracji - PAP) oraz za warunkowym przyznawaniem funduszy strukturalnych" - podkreślił, nie wymieniając przy tym konkretnych krajów. "Osobiście jestem zwolennikiem wprowadzenia mechanizmów, które biorą to pod uwagę" - oświadczył. Dodał, że jest to temat do negocjacji w sprawie kolejnego wieloletniego budżetu UE (na lata 2021-2027). Prezydent Francji zaproponował też "zupełnie nowe i dodatkowe rozwiązanie kryzysu, jaki dzieli Europę", poprzez tworzenie "zamkniętych ośrodków", w których imigranci przebywaliby do czasu, aż władze zdecydują, czy kwalifikują się oni do otrzymania azylu. Według propozycji Macrona po zbadaniu sytuacji imigrantów byliby oni rozdzielani między kraje UE. Tymczasem przedstawiony kilka dni temu projekt dokumentu na formalny szczyt UE w dniach 28-29 czerwca przewiduje utworzenie regionalnych platform, m.in. w Afryce Północnej, do wysadzania migrantów ze statków ratunkowych, aby w ten sposób nie trafiali oni prosto do UE. Platformy te miałyby umożliwić szybkie oddzielenie migrantów ekonomicznych, którzy nie mają prawa wjazdu do UE, od uchodźców, którym należy się międzynarodowa ochrona. Macron przedstawił swój projekt podczas sobotniej wizyty w Pałacu Elizejskim nowego premiera Hiszpanii, Pedro Sancheza, który wybrał Paryż jako cel swej pierwszej podróży zagranicznej w charakterze szefa hiszpańskiego rządu. Jak podała hiszpańska agencja EFE, Macron i Sanchez podczas obiadu roboczego w Pałacu Elizejskim omawiali m.in. problemy, które mają być rozpatrywane na posiedzeniu Rady Europejskiej w czwartek i piątek. Podczas sobotnich rozmów Macron zapewnił Sancheza, że Francja jest gotowa przyjmować imigrantów przybyłych do Hiszpanii, którzy wyrażą takie życzenie. Agencja EFE przypomina, że wizytę Sancheza w Paryżu poprzedziły rozmowy telefoniczne z prezydentem Francji, które dotyczyły m.in. sytuacji uchodźców, którzy płynęli na statku "Aquarius" i których następnie przyjęła Hiszpania, gdy jego przyjęcia odmówił rząd włoski. Bojkot miniszczytu? Tymczasem państwa Grupy Wyszehradzkiej uzgodniły w Budapeszcie, że nie będą uczestniczyć w spotkaniu, które organizuje w niedzielę Komisja Europejska. Rzecznik francuskiego rządu stwierdził, że "bojkot" zaciąży na regularnym szczycie krajów Unii Europejskiej, który zapewne będzie zajmować się sprawami migracji. Babisz w liście do CTK przypomniał, że pierwotnie rozważał udział w niedzielnym spotkaniu. "Z pozostałymi premierami z V4 uznaliśmy, że ma to więcej minusów niż plusów. Niczego nie bojkotujemy, po prostu nie uczestniczymy w szczycie, który został zwołany w nietypowy sposób" - podkreślił premier. "Podobnie jak my nie będzie w nim uczestniczyć 11 innych państw, a także przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk" - kontynuował Babisz. Zwrócił uwagę, że pierwotnie w spotkaniu mieli uczestniczyć politycy z Włoch, Niemiec i Austrii. "Większa liczba uczestniczących w nim państw raczej skomplikuje jego rezultat. Zapadać będą decyzje o sprawach związanych z przemieszczaniem się osób z Włoch do Niemiec. O ogólnoeuropejskich rozwiązaniach będzie się dyskutować i decydować na Radzie Europejskiej, a nie na nieformalnym spotkaniu, które Komisja Europejska organizuje cztery dni wcześniej" - dodał Babisz. Państwa Grupy Wyszehradzkiej zapowiedziały, że nie wezmą udziału w niedzielnym spotkaniu, ponieważ dialog dotyczący migracji jest tematem przeznaczonym dla Rady Europejskiej a nie KE. CTK przypomina, że kraje V4 stanowczo odrzucają powstanie "mechanizmu solidarności", który związany jest z obowiązkowymi kwotami rozdziału migrantów między kraje Unii. Taki zapis według AFP znajduje się w roboczym dokumencie, do którego dotarła francuska agencja. Premier Mateusz Morawiecki podkreślał, że w obszarze związanym z uchodźcami i ich relokacją państwa V4 mówią "absolutnie jednym głosem". Nie należymy do klubu przyjaciół relokacji uchodźców i nie zamierzamy w tym procesie brać udziału - mówił szef rządu. Z kolei minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz oświadczył, że premierzy państw V4 nie przyjadą na miniszczyt, bo stanowisko krajów tego regionu na ten temat jest znane. Zadeklarował jednocześnie, że szefowie rządów V4 wezmą udział w formalnym szczycie, czyli Radzie Europejskiej, pod koniec czerwca. UE od dawna nie może się porozumieć w sprawie reformy prawa azylowego (tzw. rozporządzenia dublińskiego), m.in. przez sprzeciw krajów Europy Środkowo-Wschodniej wobec mechanizmu relokacji uchodźców. Migracja ma być jednym z głównych tematów spotkania szefów państw i rządów krajów unijnych w dn. 28-29 czerwca.