Łapiński w poniedziałek złożył rezygnację z funkcji rzecznika prezydenta Andrzeja Dudy. We wtorek Łapiński powiedział dziennikarzom, że jego rezygnacja "pewnie na dniach zostanie przyjęta", a on wziął dzień wolny, by przyjechać do Krynicy. Podczas panelu "100 lat niepodległości, 100 lat aktywności" na 38. Forum Ekonomicznym w Krynicy Łapiński był pytany o niebezpieczeństwa, które mogą dziś grozić Polsce i Europie. Jego zdaniem, jednym z nich jest agresywna polityka Rosji, która "uwidoczniła się na Ukrainie, w Gruzji". "Widać ją w różnych działaniach związanych z nowymi technologiami, cyberatakami" - dodał. "Jest problem pewnej dezintegracji. Mamy brexit, który dotyczy jednego ważnego państwa. Oby na tym się skończyło, żeby nie było żadnych kolejnych exitów. Tak naprawdę dzisiaj jeszcze do końca nie wiemy, jak Brexit wpłynie na ekonomię europejską, różne procesy" - mówił Łapiński. Innym niebezpieczeństwem jest - jego zdaniem - dochodzenie do władzy ruchów populistycznych. "To dotyczy wielu krajów. Pamiętajmy, że te populizmy znikąd się nie wzięły. To często jest odpowiedź na to, że politycy europejscy, często także elity w Brukseli, zajmowały się zbyt wieloma rzeczami, które nie dotyczyły życia ludzi" - stwierdził. W ocenie Łapińskiego, populizm "wynika z pewnej wściekłości, że ważne sprawy obywateli nie są załatwiane". "Potem poparcie znajdują ruchy, które pokazują łatwe odpowiedzi, łatwe recepty na wszystkie bolączki" - dodał. Jego zdaniem to "tradycyjne partie i elity każdego kraju" muszą pamiętać, że demokracja polega na tym, że obok przekonywania obywateli do pewnych racji i reform, należy obywateli słuchać. W tym kontekście Łapiński był pytany, czy prezydent USA Donald Trump jest populistą. "Nie wiem, czy można mówić o osobie, która reprezentuje elity biznesowe Stanów Zjednoczonych, jest miliarderem (że jest populistą). Trump jest osobą, która skorzystała na pewnym niezadowoleniu obywateli amerykańskich z tego, co się działo w ich kraju. Nie uważałbym go za jakiegoś populistę. On wykorzystał to, że miliony Amerykanów czuło, że ich głos nie jest ważny" - powiedział.