B. prezydent powiedział, że nie będzie uczestniczył w każdej demonstracji KOD, bo jak przyznał "jestem już staruch", a po drugie "niech młodzi ludzie zdobywają doświadczenia, niech się uczą i nas zastępują". W ostatni weekend m.in. w Gdańsku i Warszawie odbyły się manifestacje KOD w obronie Wałęsy przed zarzutami o agenturalną przeszłość. "Serdecznie dziękuję, że jeszcze jestem w użyciu i deklaruję, że będę stawał zawsze z grupą, która stara się nie zniszczyć dorobku, który już nam się zdarzył. Dziękuję, że pamiętają jeszcze o mnie. Postaram się jak zawsze być po właściwej stronie" - powiedział. Przyznał, że wsparcie dla niego ze strony KOD jest ważne. "Bo jednak po nas zostaje zachęta do obrony polskich zdobyczy, poszukiwanie i organizowanie się - o to nam właśnie wtedy chodziło. Jesteśmy silni wspólną siłą i wspólnym działaniem, oni (KOD - PAP) idą zgodnie z tymi pomysłami. Dlatego cieszmy się jako ojcowie zwycięstw, że mamy tak wspaniałe dzieci, które próbują rozwiązywać trudne problemy" - dodał. Wałęsa zadeklarował też, że będzie "na każde zawołanie" KOD. "Natomiast ja jestem już do rzeczy takich bardziej wykonawczych. Natomiast nie mogę zajmować miejsca, bo nie chcę - papieżem nie będę, wszystko inne już osiągnąłem, więc po co mam blokować innym (...) Będę zawsze, jeśli będzie taka potrzeba, ale nie będę wpływał i zajmował miejsca" - zastrzegł. Przewodniczący KOD Mateusz Kijowski powiedział, że podczas spotkania z Wałęsą działacze organizacji przekazali mu "bardzo gorące wsparcie, szacunek i wyrazy wdzięczności za to, co zrobił dla całej Polski w latach 80. szczególnie". Przyznał, że b. lider "Solidarności" przekazał też liderom KOD wiele cennych rad. "Będziemy je stosować, ale teraz nie będziemy ich zdradzać. Zachowamy je do realizacji w sposób nienaruszony" - dodał. Po spotkaniu b. prezydent podpisał dla liderów KOD flagę ze znakiem "Solidarności"; tę samą, na której Wałęsa złożył swój podpis już w 1981 r., dla muzyka Macieja Zembatego. Wałęsa był też pytany przez dziennikarzy, czy uda się do IPN, aby zobaczyć materiały dotyczące TW "Bolka" z domu b. szefa MSW Czesława Kiszczaka. "Muszę dostać te dokumenty, bo trzeba praktycznych dowodów" - odpowiedział. "Już wiemy, jak to się stało i wiemy jak te papiery poszły, natomiast na razie nie jesteśmy w stanie udowodnić. Kiszczak miał tylko te papiery na wysokości sądu lustracyjnego, natomiast te wszystkie dokumenty doszły w inny sposób (...) Prawdopodobnie sprawa się zakończy (w sądzie - PAP) Lech Wałęsa kontra IPN. Dlatego, że oni nie mogą mi zrobić sprawy - sprawy mogą być w 10 latach, a tu jest 16 lat. Natomiast ja mogę. Ja zrobię sprawę, ale nie mogę jeszcze tego udowodnić" - mówił Wałęsa. W zeszłym tygodniu IPN udostępnił część dokumentów przejętych z domu Czesława Kiszczaka, w tym teczkę personalną i teczkę pracy "Bolka". Są tam m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek" z 21 grudnia 1970 r., doniesienia "Bolka" oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z nim oraz oceny SB okresu jego współpracy. Na swoim mikroblogu b. prezydent kolejny raz oświadczył, że nie współpracował z SB, nigdy na nikogo nie donosił, nie brał żadnych pieniędzy i nie dał się złamać.