Dr Łukasz Kamiński w rozmowie z Dorotą Kowalską przyznał, że Instytut Pamięci Narodowej zdecydował się na ten krok z uwagi na "ogromne napięcie, jakie ta sprawa wywołała". "W przestrzeni publicznej pojawiło się mnóstwo spekulacji. Jestem przekonany, że dla dobra życia publicznego trzeba je było jak najszybciej przeciąć. A poza tym, zgodnie z prawem po przekazaniu materiałów do archiwum IPN, dokumenty są udostępniane" - tłumaczył dr Łukasz Kamiński. Szef IPN dodał, że zostało wszczęte śledztwo, w ramach którego prokurator zamierza zlecić biegłym specjalistyczne badania grafologiczne. Eksperci ocenią, czy notatki zostały sporządzone przez Lecha Wałęsę. Wpływ na życie polityczne III RP W ocenie dr Łukasza Kamińskiego istnieją dwie hipotezy, tłumaczące, dlaczego gen. Czesław Kiszczak trzymał u siebie w domu dokumenty zabezpieczone przez Instytut Pamięci Narodowej. "Pierwsza to hipoteza polisy ubezpieczeniowej, czyli trzymania ich, aby zabezpieczyć swoją przyszłość, uniknąć na przykład odpowiedzialności za swoje czyny. A druga hipoteza jest taka, że tego typu dokumenty mogły służyć Czesławowi Kiszczakowi do wpływania na życie polityczne III RP" - powiedział prezes IPN. Cała rozmowa w poniedziałkowej "Gazecie Krakowskiej". Dokumenty z domu Kiszczaka Instytut Pamięci Narodowej udostępnił w ubiegły poniedziałek teczkę personalną i teczkę pracy TW "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Prezes IPN Łukasz Kamiński zapowiedział, że dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom i weryfikacji, w tym także "ekspertyzom typu grafologicznego". Według opinii eksperta archiwisty z IPN dokumenty "Bolka" są autentyczne.