Brytyjski premier, który w ostatnich dniach przeprowadził dwie długie rozmowy telefoniczne z przewodniczącą Komisji Europejskiej, w środę przyjechał do Brukseli, aby spróbować przełamać impas w negocjacjach na temat relacji po zakończeniu okresu przejściowego po brexicie. Jednak tak jak poprzednio, nie udało się zbliżyć stanowisk. "Przeprowadziliśmy ożywioną i interesującą dyskusję na temat stanu rzeczy w nierozstrzygniętych kwestiach. Rozumiemy swoje stanowiska. Pozostają daleko od siebie" - napisała na Twitterze po zakończeniu spotkania von der Leyen. Jak dodała, zespoły negocjacyjne spotkają się ponownie, aby "spróbować rozwiązać te problemy". "Pod koniec weekendu podejmiemy decyzję" - dodała. "Przywódcy przeprowadzili szczerą dyskusję na temat stanu negocjacji. Przyznali, że sytuacja jest nadal bardzo trudna i nadal istnieją duże różnice między obiema stronami. Uzgodnili, że główni negocjatorzy będą kontynuować rozmowy w ciągu kilku najbliższych dni, i że do niedzieli powinna zostać podjęta wiążąca decyzja co do ich przyszłości" - napisano w oświadczeniu, które wydał brytyjski rząd. "Premier jest zdeterminowany, aby żadna droga do uczciwego porozumienia nie pozostała niesprawdzona, ale jakiekolwiek porozumienie musi respektować niezależność i suwerenność Wielkiej Brytanii" - dodano. Co dzieli Unię Europejską i Wielką Brytanię? Głównymi punktami spornymi w negocjacjach są prawa do połowów ryb na brytyjskich wodach, równe warunki gry, czyli wspólne (w rozumieniu UE - unijne) regulacje w takich kwestiach jak prawa pracownicze, ochrona środowiska czy prawa konsumenckie, oraz to, w jaki sposób rozstrzygane będą ewentualne przyszłe spory, wynikające z umowy i jaka ma być w tym rola Trybunału Sprawiedliwości UE. W środę w południe Johnson ostrzegł, że warunki, których UE domaga się od Londynu są nie do zaakceptowania. - Nasi przyjaciele w UE nalegają obecnie, by w przypadku uchwalenia w przyszłości nowego prawa, do którego my się nie dostosujemy, mieli automatyczne prawo do karania nas. I nalegają, aby Wielka Brytania była jedynym krajem na świecie, który nie będzie miał suwerennej kontroli nad swoimi łowiskami. Nie sądzę, by jakikolwiek premier tego kraju mógł to zaakceptować - mówił w Izbie Gmin. Brak porozumienia przed 31 grudnia 2020 roku, kiedy skończy się okres przejściowy po brexicie, oznacza, że od przyszłego roku handel między Wielką Brytanią a UE będzie odbywał się na ogólnych zasadach Światowej Organizacji Handlu (WTO), czyli będą mogły być stosowane cła, kwoty ilościowe i inne bariery. Z Londynu Bartłomiej Niedziński