Schulz, który rozmawiał z unijnymi przywódcami w czwartek na szczycie w Brukseli, za "zupełnie nieakceptowalną" uznał możliwość wykluczenia Parlamentu Europejskiego z procesu negocjacji warunków Brexitu."Powiedziałem to dziś jasno. Rada Europejska musi zdać sobie sprawę, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-parlament-europejski,gsbi,37" title="Parlament Europejski" target="_blank">Parlament Europejski</a> będzie musiał wyrazić zgodę na porozumienie ws. Brexitu. To PE będzie odpowiedzialny za ratyfikację, gdy negocjacje zostaną zakończone w listopadzie 2018 r." - mówił na konferencji prasowej szef europarlamentu. Jak podkreślił Schulz, negocjacje z Wielką Brytanią muszą przebiegać w pełnej współpracy wszystkich trzech unijnych instytucji: Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej. "Dziwny pomysł wykluczenia PE z rozmów jest dla mnie trudny do zrozumienia" - podkreślił szef PE. "Europarlament i parlamenty narodowe muszą być w ten proces włączone na poziomie europejskim i narodowym" - powiedział. O tym, w jaki sposób Wspólnota będzie negocjować Brexit z Londynem, szefowie państw i rządów będą dyskutować na koniec dnia, już po zakończeniu oficjalnych spotkań. Rozmowa odbędzie się bez udziału Wielkiej Brytanii. Polsce z kolei zależy na silnym nadzorze szefów państw i rządów nad procesem wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Proces ten jeszcze się nie rozpoczął; nastąpi to po oficjalnej notyfikacji zamiaru wyjścia z UE, którą rząd brytyjski zapowiada do marca 2017 r. Z Brukseli Magdalena Cedro